Przepraszam, że wyszło tak krótko nawet bardzo krótko, ale pasowało mi zakończyć w takim momencie xd Życzę miłego czytania ;D
Rozdział 8
02/03.08.1987
rok
Los Angeles/
Hawaje
Axl
- No gdzie
oni są ile można na nich czekać !
- Axl uspokój się zaraz przyjdą.
- Erin no
jak ja mam być spokojny jak jest już po dziewiątej i powinniśmy już dawno
siedzieć na lotnisku.
- Axl no nie
spinaj dupy, Duff zaraz z nią przyjdzie. – powiedział Slash.
- O nawet
już biegną ! – wrzasnął Steven.
- Duff kurwa
ty cwelu jebany ile mamy na ciebie czeka !
- Dobra
koniec tej dyskusji wsiadajcie do taksówki! – powiedziała Amy.
- Dobry
wieczór, gdzie zawieść szanowne towarzystwo? – zapytał się kierowca.
- Proszę na
lotnisko i to jak najszybciej!
- Axl miałeś
być spokojny.
- No dobra
już się ogarniam, ale jak nie zdążymy to cie Duff zabije!
- Rose!
- Dobra! –
wlekliśmy się tą taksówka jak nie wiem już sam czym jak się spoźnimy na moje wymarzone, zajebiste, wyczekiwane wakacje to pozabijam wszystkich.
30 minut
później
- To ile się
należy?
-
Pięćdziesiąt pan da i będzie dobrze.
- Duff!
- Czego
Rudzielcu?!
- Płacisz!
- No czemu
ja?
- Bo się
kurwa spóźniłeś!
- Robisz
problem o parę minut!
- Nie pierdol
tylko płać!
- Nie ma
kasy!
- No jak
kurwa nie masz!
- No kurwa
normalnie! – jebnę zaraz go w ten pusty łeb.
- Z wami to
nawet wstyd na lotnisko przyjechać ! Masz pan. – do naszej kłótni wtrącił się
Izzy i zapłacił kierowcy. Jaki on dobry, czasami to nawet specjalnie robimy
taką klótnie ja nie chce się nam czegoś robić bo Izzy tego nie wytrzyma i zrobi
to za nas. Jesteśmy tacy sprytni.
10 minut
później
- Kto
ostatni w samolocie ten pijany Slash ! –
wrzeszczał na całe lotnisko Steven.
- Ale czemu
ja ?
- Bo jak za
dużo pijesz to nie wiesz co się z tobą dzieje ! – śmiał się Adler.
- I kto to
mówi !
- Teraz
następni się kłócą. – marudził Izzy.
- Ej Steven
, ale jak ja będę ostatni w samolocie to będę pijany ?
- Właśnie
nie pomyślałem o tym, chyba będziesz musiał się nachlać.
- Widzisz i nie grzmisz ! – załamała się Amy.
- A miała być burza? – wtrącił się perkusista, a wszyscy wybuchli niepohamowanym śmiechem –
Ale ja się pytam na serio czy miała być, bo się boje ?
9 minut
później
Wszyscy siedzimy już w samolocie,
dziewczyny chciały usiąść oddzielnie więc ja siedze ze Slashem i Stevenem,
przed nami siedzi Duff, Izzy i Amy, a reszta to nawet nie wiem.
- Proszę
zapiać pasy za chwile startujemy !
- Chłopaki
ja się zaczynam powoli bać. – marudził Adler.
- Weź nie
pierdol naoglądałeś się tych wszystkich filmów i masz teraz efekty !
- Ale jak
się rozbijemy, a jak zabraknie alkoholu ? Czy jest tu na sali lekarz ! –
wydzierał się perkusista.
- Zamknij
się cwelu po co ci lekarz ?!
- A nie wiem
chciałem, żeby wyszło tak dramatycznie.
- Pojeb. – powiedział sobie pod nosem Slash.
- Myślisz,
że tego nie słyszałem, te twoje cud włosy nie tamują dźwięków !
-
Przepraszam – Saul podniósł ręke jak w szkole – Czy można się jeszcze przesiaść
? – zapytał się stewardessy.
- Przykro
mi, ale nie – odpowiedziała mu dziewczyny.
- Czemu
chcesz się przesiadać masz mnie już dosyć, a ja cię miałem za
przyjaciela na dobre i na złe,a ty chcesz mnie opuścić i zostawić z tym tu
niezrównoważonym psychicznie Rudzielcem !
- Kurwa
wypraszam sobie tego niezrównoważonego psychicznie !
- Wypraszać
to ty sobie możesz, ale dziwkę z pokój,a nie mnie !
- Zamkniesz
się wreście Steven bo nie mogę cie już słuchać ! – wrzasnęła moja siostra, ma
po mnie głos.
- Ale ja
tylko chciałem…. No dobra już będę cicho.
- Mam taką
kurwa nadzieje !
- Nadzieje
matką głupich ! – wyszczerzył się Adler.
- Miałeś być
cicho ! – krzyknął Izzy.
- Jejku jaki
nalot na moją osobę, już się zamykam.
Samolot po pięciu minutach
wystartował, nie rozbiliśmy się jak na razie, a Steven siedział cicho. Włosy Slasha wchodziły mi do buzi, bo nie ma to jak użyć mnie jako poduszki.
2 godziny później.
- Życzymy
miłych wakacji ! – powiedział pilot na zakończenie lotu, a wszyscy zaczęli
wychodzić z samolotu . Każdy był taki trochę nieogarnięty i nieprzytomny wiec
udaliśmy się do taksówki przysłanej z hotelu.
Po dwudziestu minutach dojechaliśmy
na miejsce. Hotel był przy samej plaży , ale jakoś nie skupiałem się na jego
wyglądzie bo jedyne co chciałem to iść spać !
Maggi
- To wy
macie pokój 234, tu są klucze. – powiedziała recepcjonistka.
- Dziękujemy
– odpowiedzieli jej wszyscy chórem i skierowaliśmy się do windy.
Miałam w samolocie dużo czasu na
przemyślenia czy mam powiedzieć Slashowi, że go oszukałam. W końcu obiecałam
Axlowi, że mu powiem, ale po wakacjach. Jednak nie wytrzymam już dłużej go
okłamując, powiem mu prawde i znikne z jego życia. Zdałam sobie sprawę, że go
chyba nie kocham nie czuje do niego tego samego co na początku. Może to się
wydaje dziwne, ale tak jest prawda.
Wszyscy rozeszli się do pokojów,
więc i my zrobiliśmy tak samo. Slash od
razu rzucił się do barku znalazł to co chciał i położył się na łóżku. Dobra
teraz, albo nigdy.
- Musimy pogadać.
- Co jesteś
w ciąży ?
- Oszalałeś
nie ! Chodzi o coś innego.
-To mów.
- Slash bo to
nie jest takie proste, ale ja już nie czuje do ciebie tego co na początku,
oddaliliśmy się od siebie…
- Co ty
wygadujesz ?!
- Nie
przerywaj mi ! Pamiętasz jak mnie szukałeś ?
- No kurwa
pamiętam, ale co to ma do tego ?!
- Bo ja nie
spotkałam się z żadną koleżankom tylko z Carterem.
- Z kim
kurwa ?!
- Poznałam
go w barze niedawno i on mnie zaprosił, a ja się zgodziłam, ale do niczego
pomiędzy nami nie doszło !
- Okłamałaś
mnie! I mam ci teraz uwierzyć! Chyba śnisz! Myślałem,że jesteś inna, że nie
jesteś dziwką jak te wszystkie puste laski, a ty proszę wywijasz mi taki numer! Szukałem cię wtedy całą noc, a ty zabawiałaś się z jakimś pojebem!?
- Ja cię
przepraszam – łzy zaczęły mi powoli lecieć po policzkach i jak na niego
spojrzałam to gdzieś w głębi serca nadal go kochałam, ale nie mogę być z kimś
kogo tak perfidnie oszukałam, nienawidze siebie za to. Slash wstał i podszedł
do mnie, spojrzał się na nie spod tych swoich loków i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
Omnomnomnomnom <3 haha :D
OdpowiedzUsuńKrótkie to prawda, ale jest super!
Izzy jak zawsze ratuje dupy :P
Hahahaha Biedny Steven wymyśla historie o rozbiciu, się bidulek boi ^^
Maggi jest dziiiwnaaaa... Czego ona w ogóle chce? A no tak, ustabilizowanego życia :]
Jeny, ale nieogarnięty komentarz mi wyszedł :O prawie jak ten Twój :D <3
http://duff-give-me-a-whisper.blogspot.com/2012/11/rozdzia-4-cz-1.html
OdpowiedzUsuńnowy rozdział u mnie !
No za krótkie.. :(
OdpowiedzUsuńAle ok..:D
Izzy jak zawsze wszystkich ratuje haha
Bulwers Slasha..:O
nowy roazdział u mnie
OdpowiedzUsuńhttp://duff-give-me-a-whisper.blogspot.com/2012/11/rozdzia-4-cz2.html
Nowy ! :)
OdpowiedzUsuńhttp://isjustalittlepatience.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na nową notkę!
OdpowiedzUsuńhttp://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
Oj biedny Stevenek wszyscy przeciwko niemu hahaha ;D
OdpowiedzUsuńA co do Maggi i Slash'a to szkoda że to się tak wszystko potoczyło ;___;