wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 9



To jest już ostatni rozdział  tego opowiadania jutro, albo w czwartek pojawi się epilog. Dziękuje wszystkim, którzy przeczytali tą historię całą i zostawili po sobie ślad w postaci komentarza bo to wywołuje u mnie taki zaciesz Stevena ; D
Przepraszam za błędy i że tak krótko, ale już nie miałam pomysłu.
I jeszcze raz wam wszystkim dziękuje !
 Kocham was <3

Rozdział 9
03.08.1987 rok
Hawaje

Maggi

         Wyszedł i zostawił, porzucił, ale sama tego chciałam, sama się o to prosiłam, wręcz pchałam się do tego. Masz głupia co chciałaś, nie będę już mogła z nim żyć już nie potrafię. Wyrwałam kartkę z jakiegoś notesu, wzięłam długopis i zaczęłam pisać. Jak już skończyłam to wzięłam jeszcze nie rozpakowaną walizkę i zeszłam na dół prosząc recepcjonistkę, żeby zamówiła mi taksówkę na lotnisko.

Slash
         Byłem głupi i naiwny jak zawsze. Chciałem dobrze i nie wyszło, tak się starałem i nawet byłem jej wierny przez cały kurwa czas. Nie chciałem od niej niczego tylko żeby mnie kochała, ale jak widać i to było dla niej za trudne zadanie. Nawet kurwa nie ma gdzie się napić bo wszystko pozamykali.  Wracam się do pokoju najwyżej będę spał w wannie, albo niech ona śpi w wannie to jest lepsza opcja. A tam jest wanna ? Dobra nie ważne jak zwykle odchodzę od tematu. Kurwa jaki ten hotel wyjebany w kosmos jak dla jakiejś arystokracji czy czegoś tam. Skąd nasz Axl wziął na to kasę, a zresztą co mnie to obchodzi. Winda, winda gdzie on jest, o tu, robię się  już ślepy na starość. A na jakim piętrze jest nasz pokój ? No kurwa i to jeszcze pamięć mi zanika. Chyba to było czwarte piętro. Wciskam guzik, jadę sobie do góry, muzyczka mi gra wszystko jest fantastycznie, pomijając moje życie prywatne. Wychodzę z windy, mamy  pokój chyba 243, kurwa z tej całej złości chyba nie wziąłem kluczy, łapie za klamkę zamknięte. Pukam aż to do mnie nie podobne, nadal nic, zaczynam kopać słyszę w środku jakieś szmery i nagle drzwi się otwierają i już myślę, że zobaczę tą blondynę niewierną, a tu niespodzianka.
- Kurwa Slash! Wiesz która jest godzina! – Duff raczej stwierdził niż zapytał.
- Y yyy nie mam zegarka, czyli to nie mój pokój ?
- Nie pojebie! Ty masz  234, a nie 243!
- Dobra już się tak nie denerwuj. – Duff nic nie odpowiedział tylko z całej siły zamknął mi drzwi przed nosem, co za cham nie wychowany, a chciałem się jeszcze zapytać czy nie ma czegoś do napicia się. Wchodzę znowu do tej windy, tym razem naciskam piętro trzecie, ale muzyczki nie zmienili, chamstwo w kraju. Wychodzę udaje się do pokoju , drzwi otwarte, ale wszędzie ciemno. Szukam Maggi w łazience, sypialni i balkonie, ale nigdzie jej nie ma. Udaję się do barku, otwieram go,a tu jakiś list do mnie.  Zaczynam czytać.

Slash !
Jeśli to czytasz to najprawdopodobniej  już nigdy się nie zobaczymy bo wracam do Los Angeles, zabieram resztę swoich rzeczy od Ciebie i się wyprowadzam nie wiem jeszcze gdzie, ale to nie jest ważne. Wiem że dużo razem przeżyliśmy, spędziliśmy mnóstwo wspaniałych chwil. Nigdy jeszcze nikogo tak nie kochałam jak Ciebie, zostaniesz w moim sercu do końca życia. Jednak nie możemy być już dłużej razem, nawet jak byś mi wybaczył i tak by nic z tego nie wyszło. Nie mogłabym żyć z kimś kogo skrzywdziłam. Przeprasza za wszystko . Kocham Cie !
                                                                                                            Na zawsze twoja Maggi…..

         Załamany położyłem się na łóżko z moim ukochanym przyjacielem Danielsem. Zgniotłem list i rzuciłem gdzieś w kąt. Nadal ją kocham w końcu przecież mnie nie zdradziła, tak mi powiedziała. Czuje się winny, jakbym tak wtedy nie wyszedł to by tu jeszcze była.  Nie umiem żyć bez niej. Może jeszcze nie odleciała właśnie kurwa na pewno kupiła bilety w recepcji! Szybko wybiegłem z pokoju i wsiadłem do windy, koło mnie stał jakiś stary grubas co wybierał się na jakieś poranne biegi  i tak mu to nic nie pomoże. Podbiegłem czym prędzej do recepcjonistki o mało co nie wywalając się na tej ślizgiej posadzce.
- Przeprasza, czy była tu jakąś godzinę temu taka blondynka z długimi włosami, pytała się o bilet do Los Angeles ?
- Przykro mi ale nie mogę udzielać takich informacji.
- Kurwa niech mi pani powie to sprawa życia lub śmierci !
- Już mówiłam, że nie mogę udzielać takich informacji.
- To niech mi chociaż pani powie o której jest najbliższy lot do Los Angeles
- Dzisiaj siódma dwadzieścia.
- Dziękuje! – wyleciałem jak z procy, zatrzymując szybko taksówkę (czytaj prawie wpadłem jej pod koła). 

10 minut później.

- Ile płacę!?
- Dasz pan dwadzieścia i będzie dobrze.
- Masz pan,a która godzina?!
- Siódma dziesięć.
- Kurwa….- wbiegłem na lotnisko szukając Maggi, ale nigdzie jej nie widziałem. Biegłem dalej i widzę długie blond włosy to ona!
- Maggi!! Zaczekaj zaczniemy wszystko od nowa! Wybaczam ci  – nagle staliśmy się główną atrakcją na lotnisku bo wszyscy zaczęli przyglądać się naszej scence.
- Slash ja nie mogę, nie potrafię.
- Jasne że potrafisz zrób to dla mnie! Ja cię kocham!
- Przykro mi nie mogę. – wypowiedziała te słowa i zniknęła mi z oczu. Chciałem jak najszybciej do niej pobiec, ale musiałem mieć bilet, więc pobiegłem do kasy.
- Poproszę bilet do Los Angeles!
- Nie ma skończyły się tamta pani kupiła ostatni. – wskazała palcem na starszą kobietę, a ja nie czekając ani chwili podeszłem do niej.
- Mogę odkupić od pani bilet!?
- Że co chyba pan na głowę upadł!
- Nie upadłem, no może kiedyś, ale to nie ważne! Miłość mojego życia ze chwile odlatuje tym samolotem!
- Nie oddam panu tego biletu !
 - No proszę!!!
- Co za bezczelność! – powiedział kobieta i szybko zniknęła mi z pola widzenia. Usiadłem załamany na jakimś krześle, a po chwili usłyszałem, że samolot do Los Angeles właśnie odleciał, a razem z nim moja kochana Maggi.

Steven 

- Sadie wstawaj! – zacząłem gadać do swojej towarzyszki.
- Steven nie ma jeszcze ósmej daj się człowiekowi wyspać…
- Ale ja ci muszę koniecznie coś pokazać! – nie czekałem na jej odpowiedź tylko wziąłem na ręce i wybiegłem z nią z pokoju.
- Co ty robisz! Ja nawet nie jestem ubrana!
- Zaraz zobaczysz, a ubrana to jesteś. – pobiegłem z nią na plaże i szybko uklęknąłem,a fala o  mało co mnie nie zalała – Sadie kocham cię zostaniesz moją żoną? Wiem, że nie znamy się długo, ale zakochałem się w tobie…- nagle Sadie mi przerwała.
- Już głupku nic nie gadaj i oczywiście, że się zgadzam! – założyłem mojej wybrance pierścionek na rękę, a ona rzuciła się na mnie i razem wpadliśmy do wody.

Axl

- Czego kurwa, ludziom spać nie dajecie po nocy wakacje są !
- Sorki Rose, ale zatrzasnęły nam się drzwi więc pomyśleliśmy, że wpadniemy do was. 
- No dobra właźcie, ale czemu jesteście cali przemoczeni i na dodatek w piasku ?
- Bo wpadliśmy do wody, nie czepiaj się Axl szczegółów. A tak poza tym to mam wam coś do zakomunikowania.
- No co ?
- Axl, Erin zostaniecie świadkami na naszym ślubie ?
- Że co ?!
- No to co słyszałeś właśnie oświadczyłem się Sadie! – powiedział dumnie Steven.
-Oczywiście,że zostaniemy prawda kochanie ? – zapytała się Erin.
- Zostaniemy! Nie no gratuluje ci! Ale mnie zaskoczyłeś!
- To ja mam pomysł chodźmy to opić! – wrzasnął Adler.
- Zgadzam się, ale zawołajmy resztę.

Koniec tak mi się wydaje xd


piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 8



 Przepraszam, że wyszło tak krótko nawet bardzo krótko, ale pasowało mi zakończyć w takim momencie xd Życzę miłego czytania ;D

Rozdział 8
02/03.08.1987 rok
Los Angeles/ Hawaje


Axl
 
- No gdzie oni są ile można na nich czekać !
- Axl uspokój się zaraz przyjdą.
- Erin no jak ja mam być spokojny jak jest już po dziewiątej i powinniśmy już dawno siedzieć na lotnisku.
- Axl no nie spinaj dupy, Duff zaraz z nią przyjdzie. – powiedział Slash.
- O nawet już biegną ! – wrzasnął Steven.
- Duff kurwa ty cwelu jebany ile mamy na ciebie czeka !
- Dobra koniec tej dyskusji wsiadajcie do taksówki! – powiedziała Amy.
- Dobry wieczór, gdzie zawieść szanowne towarzystwo? – zapytał się kierowca.
- Proszę na lotnisko i to jak najszybciej!
- Axl miałeś być spokojny.
- No dobra już się ogarniam, ale jak nie zdążymy to cie Duff zabije!
- Rose!
- Dobra! – wlekliśmy się tą taksówka jak nie wiem już sam czym jak się spoźnimy na moje wymarzone, zajebiste, wyczekiwane wakacje to pozabijam wszystkich.

30 minut później 

- To ile się należy?
- Pięćdziesiąt pan da i będzie dobrze.
- Duff!
- Czego Rudzielcu?!
- Płacisz!
- No czemu ja?
- Bo się kurwa spóźniłeś!
- Robisz problem o parę minut!
- Nie pierdol tylko płać!
- Nie ma kasy!
- No jak kurwa nie masz!
- No kurwa normalnie! – jebnę zaraz go w ten pusty łeb.
- Z wami to nawet wstyd na lotnisko przyjechać ! Masz pan. – do naszej kłótni wtrącił się Izzy i zapłacił kierowcy. Jaki on dobry, czasami to nawet specjalnie robimy taką klótnie ja nie chce się nam czegoś robić bo Izzy tego nie wytrzyma i zrobi to za nas. Jesteśmy tacy sprytni.

10 minut później

- Kto ostatni w samolocie ten pijany  Slash ! – wrzeszczał na całe lotnisko Steven.
- Ale czemu ja ?
- Bo jak za dużo pijesz to nie wiesz co się z tobą dzieje ! – śmiał się Adler.
- I kto to mówi !
- Teraz następni się kłócą. – marudził Izzy.
- Ej Steven , ale jak ja będę ostatni w samolocie to będę pijany ?
- Właśnie nie pomyślałem o tym, chyba będziesz musiał się nachlać.
- Widzisz i nie grzmisz ! – załamała się Amy.
- A miała być burza? – wtrącił się perkusista, a wszyscy wybuchli niepohamowanym śmiechem – Ale ja się pytam na serio czy miała być, bo się boje  ?

9 minut później

            Wszyscy siedzimy już w samolocie, dziewczyny chciały usiąść oddzielnie więc ja siedze ze Slashem i Stevenem, przed nami siedzi Duff, Izzy i Amy, a reszta to nawet nie wiem.
- Proszę zapiać pasy za chwile startujemy !
- Chłopaki ja się zaczynam powoli bać. – marudził Adler.
- Weź nie pierdol naoglądałeś się tych wszystkich filmów i masz teraz efekty !
- Ale jak się rozbijemy, a jak zabraknie alkoholu ? Czy jest tu na sali lekarz ! – wydzierał się perkusista.
- Zamknij się cwelu po co ci lekarz ?!
- A nie wiem chciałem, żeby wyszło tak dramatycznie.
-  Pojeb. – powiedział sobie pod nosem Slash.
- Myślisz, że tego nie słyszałem, te twoje cud włosy nie tamują dźwięków !
- Przepraszam – Saul podniósł ręke jak w szkole – Czy można się jeszcze przesiaść ? – zapytał się stewardessy.
- Przykro mi, ale nie – odpowiedziała mu dziewczyny.
- Czemu chcesz się przesiadać masz mnie już dosyć, a ja cię miałem za przyjaciela na dobre i na złe,a ty chcesz mnie opuścić i zostawić z tym tu niezrównoważonym psychicznie Rudzielcem !
- Kurwa wypraszam sobie tego niezrównoważonego psychicznie !
- Wypraszać to ty sobie możesz, ale dziwkę z pokój,a nie mnie !
- Zamkniesz się wreście Steven bo nie mogę cie już słuchać ! – wrzasnęła moja siostra, ma po mnie głos.
- Ale ja tylko chciałem…. No dobra już będę cicho.
- Mam taką kurwa nadzieje !
- Nadzieje matką głupich ! – wyszczerzył się Adler.
- Miałeś być cicho ! – krzyknął Izzy.
- Jejku jaki nalot na moją osobę, już się zamykam.
            Samolot po pięciu minutach wystartował, nie rozbiliśmy się jak na razie, a Steven siedział cicho. Włosy Slasha wchodziły mi do buzi, bo nie ma to jak użyć mnie jako poduszki.
2 godziny później.
- Życzymy miłych wakacji ! – powiedział pilot na zakończenie lotu, a wszyscy zaczęli wychodzić z samolotu . Każdy był taki trochę nieogarnięty i nieprzytomny wiec udaliśmy się do taksówki przysłanej z hotelu.
            Po dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce. Hotel był przy samej plaży , ale jakoś nie skupiałem się na jego wyglądzie bo jedyne co chciałem to iść spać !

Maggi

- To wy macie pokój 234, tu są klucze. – powiedziała recepcjonistka.
- Dziękujemy – odpowiedzieli jej wszyscy chórem i skierowaliśmy się do windy.
            Miałam w samolocie dużo czasu na przemyślenia czy mam powiedzieć Slashowi, że go oszukałam. W końcu obiecałam Axlowi, że mu powiem, ale po wakacjach. Jednak nie wytrzymam już dłużej go okłamując, powiem mu prawde i znikne z jego życia. Zdałam sobie sprawę, że go chyba nie kocham nie czuje do niego tego samego co na początku. Może to się wydaje dziwne, ale tak jest prawda.
            Wszyscy rozeszli się do pokojów, więc i my zrobiliśmy tak  samo. Slash od razu rzucił się do barku znalazł to co chciał i położył się na łóżku. Dobra teraz, albo nigdy.
- Musimy pogadać.
- Co jesteś w ciąży ?
- Oszalałeś nie ! Chodzi o coś innego.
-To mów.
- Slash bo to nie jest takie proste, ale ja już nie czuje do ciebie tego co na początku, oddaliliśmy się od siebie…
- Co ty wygadujesz ?!
- Nie przerywaj mi ! Pamiętasz jak mnie szukałeś ?
- No kurwa pamiętam, ale co to ma do tego ?!
- Bo ja nie spotkałam się z żadną koleżankom tylko z Carterem.
- Z kim kurwa ?!
- Poznałam go w barze niedawno i on mnie zaprosił, a ja się zgodziłam, ale do niczego pomiędzy nami nie doszło !
- Okłamałaś mnie! I mam ci teraz uwierzyć! Chyba śnisz! Myślałem,że jesteś inna, że nie jesteś dziwką jak te wszystkie puste laski, a ty proszę wywijasz mi taki numer! Szukałem cię wtedy całą noc, a ty zabawiałaś się z jakimś  pojebem!?
- Ja cię przepraszam – łzy zaczęły mi powoli lecieć po policzkach i jak na niego spojrzałam to gdzieś w głębi serca nadal go kochałam, ale nie mogę być z kimś kogo tak perfidnie oszukałam, nienawidze siebie za to. Slash wstał i podszedł do mnie, spojrzał się na nie spod tych swoich loków i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 7

Ten rozdział dedykuje mojej siostrze bliźniaczce - Starlight, ponieważ znamy się już prawie miesiąc i nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła <3


Rozdział 7
02.08.1987 rok
Los Angeles

Maggi

- Która jest godzina ?
- Chyba coś przed trzecią, a co ?
- Kurwa to ja muszę wracać, przecież Slash mnie zabije ! – zerwałam się szybko z miejsca i pobiegłam do wyjścia.
-Maggi ja cię odprowadzę ! – krzyczał za mną Carter, ale już nie zwracałam na niego uwagi.
            Dopiero teraz do mnie dotarło co ja zrobiłam, zostawiłam Saula samego, a jak się o mnie martwił, przecież nikomu nie powiedziałam, że wychodzę. Co ja mu powiem, że poszłam z jakimś facetem, którego nawet nie znałam. To będzie koniec z nami, a ja tego nie chce. Kocham go, jaka ja jestem głupia, po co się zgodziłam wyjść z tym Carterem. Chciałam czegoś nowego w moim życiu to mam, Slash mnie wywali z domu i co ja zrobię ?
            Kurna mogłam iść dłużej to bym coś wymyśliła, a teraz to już stoję przed drzwiami Gunsów, w domu panuje cisza aż to dziwne, może nikogo nie ma. Nacisnęłam delikatnie na klamkę drzwi, które otworzyły się beż żadnych oporów. Położyłam torebkę na komodzie  i poszłam w kierunku schodów, ale ktoś złapał mnie za rękę. Bałam się odwrócić, bo myślałam, że to Slash, ale się pomyliłam.
- Axl ?
- Nie kurwa, Slash wiesz.
- Co ty tu robisz ?
- No mieszkam.
-Nie wygłupiaj się , po co na mnie czekałeś ?
- Bo kurwa ja nie wiem co ty dziewczyno odpierdalasz ? Szukałem cię ze Slashem całą noc, aż w pewnym momencie się rozdzieliliśmy. Szedłem spokojnie wszędzie ciebie szukając i w pewnym momencie znalazłem naszą zgubę, siedzącą w kawiarni z jakimś facetem !
- Axl  - usiadłam na schodach chowając głowę w kolanach – To nie jest tak jak myślisz.
- To mi wytłumacz jak, bo ja tego nie rozumiem !
- Poznałam go jakieś dwa tygodnie temu w barze, jak oblewaliście sukces płyty, ale wtedy go spławiłam. A dzisiaj przyszedł do sklepu i zaprosił mnie, ale ja sama nie wiem czemu się zgodziłam.
- Mała co ty wyrabiasz ? Ale chyba powiesz Slashowi prawdę, wiesz jako on się o ciebie martwił.
- Kurwa Rose to już nie twoja sprawa czy mu powiem czy nie ! – wstałam i szybko pobiegłam schodami na górę, ale coś mnie tknęło i jeszcze się wróciłam do Axla – A jak Slash się dowie to będę wiedziała od kogo, więc trzymaj język za zębami , bo inaczej Erin się dowie, że pieprzyłeś dziwki jak z nią byłeś ! – nie czekając na jego odpowiedź wróciłam do pokoju.

Slash

         Obudziłem się rano, ale tak właściwie była już jakaś druga. Plecy mnie kurwa bolały, a dopiero po chwili skapnąłem się, że spałem na podłodze. Wstaje i wychodzę z pokoju się czegoś napić bo mnie suszyło. Idę do kuchni, a tam na stole leży torebka Maggi, czyli musiała wrócić jak spałem. Szybko pobiegłem do góry, a ona sobie śpi jeszcze w najlepsze, ale tak nie będzie o nie !
- Kurwa Maggi gdzie ty byłaś ! – wydarłem się na cały dom.
- Slash co się tak wydzierasz.
- Nie zmieniaj tematu !
- Spotkałam wczoraj koleżankę i wyszłyśmy do kawiarni, ale trochę się zagadałyśmy i tak jakoś wyszło.
- Ale mogłaś mi powiedzieć, szukałem cię  z Axlem całą noc !
- Przepraszam, kochanie nie chciałam, żeby to tak wyszło.
- No ja myślę. Idę coś zjeść chcesz coś ?
- Nie ja się jeszcze nie obudziłam. – uśmiechnęła się do mnie słabo, a ja wróciłem do kuchni, w której był Rose.
- I co ci Maggi powiedziałam ?
- Że spotkała jakąś koleżankę i się zagadały.
- No ta jasne koleżankę. – powiedział obojętnie i wyszedł z domu, a ja zacząłem szukać jakiegoś jedzenia, ale nic nie znalazłem.

Axl

             Kurwa i powiedziałam mu, że się spotkała z jakąś koleżankom. Musze mu powiedzieć prawdę, ale tak to Erin się dowie, że nie byłem jej wierny. Tylko, że to było na samym początku naszej znajomości, nie brałem tergo na poważnie. Musze ją namówić, żeby mu wszystko powiedziała, ale nie dzisiaj, bo nie mam zamiaru  psuć sobie tego pięknego dnia, w którym spełnię swoje marzenie czyli wyjadę na wakacje. Oczywiście nie sam bo zabieram wszystkich, wytwórnia dała nam tyle kasy, że spokojnie wystarczy na dwa tygodnie odpoczynku.
Nigdy nie byłem jeszcze w biurze podróży, jakoś tak tu dziwnie. Siadam sobie na krześle i czekam w kolejce jak na normalnego obywatela przystało, tyle, że wszyscy się na mnie patrzą jakby wcześniej mnie nie widzieli.
- Panie Rose zapraszam. – jakaś babka wypowiedziała moje nazwisko , więc wstałem i do niej poszedłem skupiając na sobie uwagę wszystkich ludzi -  A więc przez telefon mówił mi pan, że jest zainteresowany wakacjami na Hawajach tak ?
- Oczywiście.
- A jaki termin pana interesuje ?
- Jutro, albo nie najlepiej dzisiaj wieczorem !
- Nie wiem czy będą wolne bilety na dzisiejszy lot, a dla ilu osób ?
-  Ja, a kobieta w ciąży liczy się podwójnie ?
- Nie panie Rose  .
- Aha no dobra to ja , Erin, Slash,  Maggi, Izzy,  Amy,  Duff,  Ashley, Steven, Sadi to będzie dziesięć biletów.
- Zaraz sprawdzam – kobieta zaczęła czegoś szukać w komputerze – Dzisiejszy lot o godzinie jedenastej w nocy, proszę być dwie godziny wcześniej na lotnisku, tu ma pan bilety, a autobus po przylocie zawiezie wszystkich do hotelu. Pokoje mają być ilu osobowe.
- Pięć pokojów dwuosobowych.
- Płaci pan gotówką ?
- Ja nie płace tylko wytwórnia, podobno dzwonili wcześniej do pani ?
- A no tak zapomniałam – zaśmiała się kobieta – To życzę miłego lotu i wspaniałych wakacji.
- Ta dziękuje.
            To czas wracać do domu i powiedzieć wszystkim, że jeszcze dzisiaj wylatujemy na Hawaje ! Jest już jakoś przed czwartą więc mamy jeszcze trochę czasu, ale oni zawsze tak wolno się pakują. Weszłem do dom w którym znowu panowała cisza, więc trzeba ją przerwać.
- Wszyscy na dół kurwa ! – wydarłem się na cały domi i po chwili każdy znalazł się w salonie.
- Axl czego się wydzierasz, chciałem się wyspać . – marudził Steven.
- To się już chyba dzisiaj nie wyśpisz bo mam dla was wszystkich niespodziankę!
- Wyprowadzasz się ?
- Jebnąć ci Duff ?! Dajcie mi dokończyć ! Więc dzisiaj wieczorem wszyscy wylatujemy..
- Na próg ? Izzy ty miałeś płacić rachunki !
- I  kurwa płaciłem, ale ostatni miał zapłacić Slash dałem mu kasę !
- Zapłaciłem razem ze Stevenem !
- Kurwa dacie mi dokończyć ! Cwele zjebane ?!
- To jednak nie wylatujemy z domu ? – zapytał się Duff.
- Nie ! Nadal tu będziemy mieszkać ! Ale wylatujemy dzisiaj na Hawaje !  - zapadła cisza.
- Ja nigdzie nie lecę ! – powiedział Steven.
- I ja tak samo !
- No niby czemu ?!
- Do nie zostawię Sadie samej.
- A ja Ashley.
- Kurwa dla nich też kupiłem bilety jedziemy wszyscy razem !
- Serio ?
- No tak! Więc zacznijcie się pakować cwele bo o dziewiątej mamy być już na lotnisku, bo o jedenastej wylatujemy ! – wszyscy szybko się zerwali i pobiegli się pakować, a na dole została tylko Maggi.
- Chciałam cie przeprosić Axl za tą rozmowę, nie chciałam tego powiedzieć.
- Ale powiedziałaś ! A po za tym to było już dawno jak jeszcze z nią nie byłem tak na poważnie.
-  No wiem, ale Slash nie może znać prawdy, bo to będzie koniec z nami on mi tego nie wybaczy.
- Ale przecież do niczego nie doszło między tobą, a tym facetem ?
- Masz racje do niczego nie doszło, ale powiem mu to po wakacjach nie chce, żeby wszyscy mieli przeze mnie zepsuty wyjazd.
- Dobra, ale przysięgnij mi,że powiesz mu to wszystko.
- Przysięgam.
- I taka miała być odpowiedź ! A teraz idź się pakuj bo nie zdążysz.
- Ty też się pakuj !
- Ja to zdążę jeszcze mam coś do załatwienia.

Slash

- Kurwa Duff nie spodziewałem się tego po Axlu, wakacje na Hawajach przez dwa tygodnie no zajebiście !
- Ja tak samo, może on się zmienił ?
- No co ty Rose to Rose nigdy się nie zmieni – odpowiedziałem Duffowi zapalając fajkę.
- A mi się wydaje, że się trochę zmienił odkąd dowiedział się o tej ciąży Erin.
- W sumie to masz racje. Ej ale Steven ma dziewczynę ja nic o tym nie wiedziałem!
- Ja tak samo !
- Chłopaki mam pytanie ? – nagle w pokoju zjawił się Izzy.
- No jakie ? – odpowiedzieliśmy chórkiem z Duffem.
- Steven ma dziewczynę ?
- Podobno ma, ale my nic o tym nie wiedzieliśmy – Izzy usiadł na fotelu i zaczęliśmy gadać  o nowej płycie.
- Hej cwele jesteście tutaj ?! – wydzierał się Steven.
- No kurwa jesteśmy !  - krzyknęliśmy wszyscy razem.
- To dobrze bo chciałem wam kogoś przedstawić !
- Ale nie musisz się wydzierać słyszymy cię.
- Dobra ! – krzyknął Blondyn.
- Co za pojeb. – skomentował Izzy.
- To chciałem wam przedstawić moją nową dziewczynę Sadie! Kochanie ten wysoki to Duff, ten naburmuszony to Izzy, a ten z tym buszem na głowie to Slash !
- Steven przecież wiem, całą drogę mi o nich gadałeś.
- Oj tam, oj tam.
- Miło nam cię poznać ! – powiedzieliśmy znowu wszyscy razem – Spakowana i gotowa do wyjazdu ? – zapytał Izzy.
- Oczywiście. – uśmiechnęła się Sadi.
- Duff ?
- Co ?
- Jest już ósma nie powinieneś iść po Ashley?
- Kurwa Slash masz racje Axl mnie zabije jak się spóźnimy !
- To zapierdalaj po nią , a nie tu jeszcze siedzisz ! - Duff szybko wybiegł z domu, a ja zaproponowałem reszcie, że byśmy się czegoś napili.