wtorek, 6 sierpnia 2013

Info

Dawno mnie tutaj nie było ostatni rozdział pojawił się tu 23 kwietnia... 
Chyba już każdy zapomniał o tym blogu, ale jeśli ktoś tu zagląda to zapraszam Was na mojego nowego bloga w sumie to nie jest taki nowy bo powstał w maju....
Jesli ktoś ma jeszcze ochotę poczytać moją twórczość to zapraszam na:

 rock-n-roll-guns-n-roses.blogspot.com

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 1



Po dwóch miesiącach mojej nieobecności na blogu wstawiam dzisiaj nowy rozdział z którym strasznie się męczyłam.. Zmieniałam go tyle razy, ale nadal mi się nie podoba, jednak postanowiłam, że go wstawię i sami go ocenicie... Przepraszam że wyszedł do niczego.. i jest taki krótki... Przepraszam za błędy      


               W końcu wróciłam do mojego ukochanego Los Angeles, nie było mnie tutaj tylko tydzień, a czuję się jakbym wróciła po roku. Nie umiem wytrzymać bez tego miasta jednego dnia i nie tylko bez niego. Stęskniłam się za piątka moich ukochanych wariatów,a zwłaszcza ze jednym z nim. Przez cały tydzień marzyłam tylko o tym, żeby przytulic się do niego i złożyć pocałunek na jego ustach, przez co musiałam stanąć na palcach co wywoływało na jego twarzy uśmiech.

                Szłam jak najszybciej się dało przez zatłoczone ulice Miasta Aniołów. Postanowiłam, że na początek pójdę do siebie i trochę się ogarnę, a później odwiedzę chłopaków. Po jakiś piętnastu minutach marszu stałam już przed drzwiami mojego skromnego domu i szukałam w torebce kluczy jednak ich nie znalazłam. Nacisnęłam na klamkę,a drzwi otworzyły się bez żadnych oporów co wywołało u mnie zdziwienie i przerażenie bo pamiętałam, że je zamykałam przed wyjazdem. Weszłam po cichu do środka i wszystko się wyjaśniło. Na podłodze leżały butelki po Jacku Danielsie i męskie ciuchy co oznaczało tylko jedno, że chłopacy pod moją nieobecność postanowili u mnie zamieszkać. Stanęłam w salonie i zaczęłam się przyglądać śpiącym chłopakom jedynie brakowało mi tylko Adlera, który po chwili wszedł do pokoju nawet mnie nie zauważając.

- Hej Steven. – powiedziałam do chłopaka.

- O hej Laura.- odpowiedział mi najzwyczajniej w świecie jednak po chwili podbiegł do mnie i zaczął mnie przytulać- Laura wróciłaś! Chłopaki budźcie się Laura wróciła!

- Czego drzesz tą mordę! – warknął Axl. – O kurwa Laura już wróciłaś miałaś być za tydzień.

- Też się cieszę, że cię widzę.

- Co tu się dzieję? – powiedział zaspany Duff, a ja podbiegłam do niego i zaczęłam go przytulać, ale po jego minie widział, że nie był zadowolony z mojego wcześniejszego przyjazdu.

- Kochanie nie cieszysz się, że przyjechała wcześniej? Coś się  stało? – spojrzałam w oczy blondyna jednak on ciągle uciekał wzrokiem.

- Wszystko dobrze, tylko wywalili nas z mieszkania bo nie płaciliśmy czynszu.

- A jeśli mogę zapytać to jakim cudem dostaliście się do mnie?

- Ja się tak jakby włamałem. – odpowiedział na moje pytanie Izzy.

- Pozostawię to bez komentarza. Czyli teraz będziecie mieszkać u mnie?

- Tak wyszło. – powiedział Rose i delikatnie mnie pocałował na co Duff się wkurwił.

- Co to było?! – krzyknął na Rudego, a on zaczął udawać, że nie wie o co chodzi.

- Kochanie uspokój się, przecież nic się nie stało. – powiedziałam do swojego chłopaka , a on odepchnął mnie od siebie i podszedł do Axla.

- Znajdź sobie własna dziwkę, a nie się do mojej przystawiasz!

- Kurwa Duff nazwałeś mnie dziwką! – krzyknęłam na niego.

- Nie o to mi chodziło, nie chciałem tego powiedzieć!

- Ale powiedziałeś!

- No już mówiłem, że przepraszam! – krzyknął na mnie i z całej siły złapał mnie za nadgarstki, ale Izzy go odciągnął, a on wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

- Dzięki Axl jak zawsze musiałeś wszystko spierdolić! – krzyknęłam  na niego chociaż wcale nie chciałam tego robi, ale poniosły mnie emocje. Nie wiem jak Duff mógł nazwać mnie dziwką… Jestem w domu od kilku minut, a on już musi robić mi jakieś awantury o głupi pocałunek. Usiadłam koło Slasha i wzięłam od niego butelkę Danielsa.

- Przecież ty nie pijesz.

-  Ale teraz piję, masz z tym jakiś problem?!

- Laura spokojnie. – powiedział Steven.

- Przepraszam was, ale się zdenerwowałam. – oparłam głowę o ramię Hudsona i zaczęłam płakać.

- To moja wina – powiedział Axl – ale przecież Duff wie, że znamy się od dziecka i był to tylko taki przyjacielski pocałunek.

- No wie, ale pewnie nadal chodzi o tą Stephanie. – burknął Adler niby pod nosem, ale wszyscy usłyszeli.

- Jaką Stephanie? – zapytałam się chłopaków, przez łzy.

- A żadną Stephanie, nie znamy nikogo takiego. – zaczął tłumaczyć Steven – Coś mi się musiało pomylić

- Nie róbcie ze mnie głupiej! – chłopacy spojrzeli na Izzyego co oznaczało, że to właśnie on ma mi wszystko opowiedzieć.

- Wiesz Laura bo… Duff cię zdradził i to nie raz.. – Izzy spojrzał na mnie, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać-  A Stephanie była tak jakby jego dziewczyną, ale przespała się z Axlem czyli była zwykła dziwką. Dlatego Duff się tak dziwnie zachowuje bo chciał żebyśmy ci tego nie mówili, ale ja nie mam zamiaru patrzeć na to jak on cię krzywdzi! – krzyknął Izzy i zaczął mnie przytulać szepcząc mi na ucho, że nie pozwoli na to Blondynowi.

                Obudziłam się po kilku godzinach w swoim pokoju, a obok mnie leżał Duff. Jak na niego spojrzałam to znowu zaczęłam płakać przez co on się obudził.

- Nie płacz już kochanie, przecież cię przeprosiłem. Wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć , poniosło mnie.

- Duff…. Ja wiem o wszystkim.

- Ale o czym wiesz bo ja nic z tego nie rozumiem?

- Zdradzasz mnie Duff… Co ja ci takiego zrobiłam, że mnie tak potraktowałeś? Teraz już wiem, że jak nic dla ciebie nie znaczę..

- Kto ci takich kłamstw naopowiadał nigdy cię nie zdradziłem!

-  Izzy mi powiedział  i Steven o tej całej Stepanie i innych dziwkach, z którymi się pierdoliłeś za moimi plecami! – w tej chwili nie wytrzymałam i uderzyłam Blondyna w twarz – Nawet teraz kłamiesz! Nie chce mi się już na ciebie patrzeć! Idź wyładuj swoje złe emocje na tych wszystkich dziwkach,które tak cię uwielbiają! – wybiegłam z pokoju i wpadłam na schodach na Axla…

piątek, 22 marca 2013

Informacja.

Taka mała informacja.

Nie chciałam tego robić, ale już dłużej nie mam sensu oszukiwać siebie, że coś napisze i tu wstawię.
To nie jest tak, że nie wiem, co mam napisać i nie mam weny.
Chce skończyć pisać ten rozdział, ale jakoś nie mogę, ciągle przychodzą mi do głowy nowe pomysły na to opowiadanie i nawet nie są one związane z Guns N' Roses, a czemu? Jakoś nie umiem o nich ostatnio pisać coś się wypaliło, a ja nic na to już nie poradzę. Jedynym rozwiązaniem jakie przychodzi mi teraz do głowy to jest zawieszenie bloga. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnicie (chyba, że już to zrobiliście).
Za jakiś czas wrócę z pierwszym rozdziałem : )
Jeżeli ktoś chce mnie bliżej poznać czy pogadać obojętnie o czym to zostawiam Wam moje gg: 46818223 (piszcie nawet wtedy kiedy nie jestem dostępna, a ja na pewno później z miłą chęcią odczytam Wasze wiadomości i na nie odpowiem).
I bardzo przepraszam, że nie komentuję Waszych blogów. Postaram się zostawiać po sobie jakiś ślad :)

niedziela, 10 lutego 2013

Prolog



Taka mała informacja. Nie mam pomysł na tamto opowiadanie, które dopiero zaczęłam. Jednak wpadł mi inny pomysł do głowy. Zawsze chciałam napisać coś takiego, więc macie tu krótki prolog. Mam nadzieje,że Wam się spodoba.

Lafayette 1991 rok


- Pośpiesz się już dawno powinniśmy być w drodze!

- Chwile. – odpowiedział chłopak i spojrzał w moje zapłakane oczy -  Będę za tobą tęsknił, ale wiesz, że tak będzie lepiej.

- Wiem, ale będzie mi ciebie brakowało  - zaczęłam jeszcze bardziej płakać i mocno przytuliłam się do niego.

- Mała… - zaczął niepewnie - Kocham cię.  Wiem, że to nie jest najlepszy moment żeby ci to mówić , ale kiedyś musiałem. Przez te wszystkie lata  nie zdobyłem się na odwagę żeby ci to powiedzieć, ale teraz kiedy możemy się zobaczyć dopiero za kilka lat ,uświadomiłem to sobie, że jesteś dla mnie najważniejsza.

- Ja też cię kocham. – powiedziałam przez łzy, które spływały po moich policzkach, a on delikatnie zaczął mi je wycierać nadal wpatrując się w moje zapłakane oczy. Staliśmy tak chwile przytuleni do siebie kiedy złożył delikatny pocałunek na moje usta i odszedł. Wsiadając do autobusu odwrócił się jeszcze i spojrzał na mnie ostatni raz. Chwile później autobus ze wszystkimi członkami Guns N’ Roses zniknął za zakrętem.



Usiadłam na krawężniku  i wpatrywał się w miasto, które tak doskonale znałam.

 Każda uliczka.

Każdy budynek.

Teraz wszystko będzie mi przypominało jego.

Podniosłam się i ruszyłam w stronę parku, który znajdował się przed szkołą.

Usiadłam pod drzewem, a moje wszystkie wspomnienia związane z nim powróciły.

Moje oczy nadal są pełne łez.

 Jedyną rzeczą jaką teraz chce jest znaleźć się w tym miejscu z nim. Jednak to jest już nie możliwe.

Czy jeszcze kiedyś go zobaczę? To pytanie tkwi w mojej głowie od kilkunastu minut. Dokładniej to od czasu kiedy się z nim pożegnałam.

To właśnie w tym miejscu go poznałam.

To właśnie tutaj się w nim zakochałam.

To miejsce było naszym miejscem.  Nikt inny nie maił prawa tu przebywać. Tylko ja i on.

Wciąż mam przed oczami jego uśmiech. Ciągle widzę jego oczy pełne głębi w których potrafiłam się wpatrywać godzinami. Wystarczyło mi, że siedzieliśmy tu razem. Nie potrzebna była mowa. Chciałam czuć tylko jego obecność. Był on najważniejszą osobą w moim życiu.

Straciłam kogoś kto był dla mnie najważniejszy na świecie. Czemu zawsze muszę kogoś tracić?  Najwidoczniej nie zasługuję na szczęście.

Nic na to nie poradzę, że nadal czuję jego zapach. Tak jakby siedział przy mnie i opowiadał o  swoich marzeniach, które właśnie teraz się spełniają.

Skoro to była miłość to czemu musiała nam się skończyć?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Chce sobie przypomnieć wszystko od początku.

Jak zaczęła się ta historia.

 Proszę o wpisywanie się do zakładki informowani.
Osoby które to przeczytały proszę o pozostawienie komentarza.
Również osoby, które nie mają kąta mogą  zostawić po sobie ślad.
Z góry dziękuję. 

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 1



 Rozdział 1 

Slash
- Czemu tak nagle wyszła? Nawet nie zjadła do końca tortu. – zasmucił się Adler.

- Powiedziałam jej o tym zespole i się chyba wkurwiła.

- Czasem jej nie rozumiem.

- Wiesz jaka ona jest uczciwa ma te wszystkie cechy jakich my nie mamy. – wymamrotałem zapalając fajkę.

- Nie wiem jak ona z nami wytrzymuje. – zaśmiał się Steven, a po chwili i ja do niego dołączyłem.


Rainbow – kilka godzin później 

- Miałeś racje ten rudy ma zajebisty wokal. – krzyknąłem do kolegi.

- Bo ja zawsze mam racje , a ten gitarzysta też jest niezły! – nie zdążyłem mu odpowiedzieć bo w drzwiach zauważyłem zagubioną Carle ( nie lubiła takich miejsc) pomachałem dziewczynie, żeby wiedziała gdzie siedzimy i szybkim krokiem podeszła do nas.

- Hej! No jestem więc po co mnie tu ściągnęliście?- zapytała się dziewczyna, spoglądając na scenę gdzie grał zespół.

- Właśnie po to – Steven wykazał na rudego i tego gościa w czapce, a Carla tylko się na nas głupio popatrzyła.

- Wiecie co o tym sądzę.

- Oj no ale Carl to może być nasza wielka szansa pomożesz nam, prosimy!

- Dobra, co mam zrobić.- odparła obojętnie, a jej mina nadal wskazywała na niezadowolenie.

- Ściągnij ich do stolika. – powiedział Steven.

- No chyba się chłopczyku w głowę uderzyłeś! Nie będę robić za jakąś dziwkę!

- Ale nikt ci nie mówił że masz  z nimi spać tylko ich tu ściągnąć. – powiedziałem spokojnie, ale do Carli nic już nie docierało. Wstała i skierowała się do wyjścia wpadając na jakiegoś wysokiego blondyna, a Adler pobiegł za nią. Zająłem  się opróżnianiem butelki, kiedy usłyszałem czyjś głos który pytał się czy może się przysiąść na co kiwnąłem twierdząco głową.

- Jestem Axl,a to Izzy – powiedział znajomy głosy.

- Slash.- odpowiedziałem obojętnie i podniosłem głowę żeby spojrzeć na moich towarzyszy i zobaczyłem tych dwóch gości ze sceny. – Dobry koncert.

- Dzięki jeden z ostatnich – odpowiedział obojętnie Izzy, a Axl zaczął pic Danielsa.

- Czemu podobno dopiero założyliście zespół? – zadałem to pytanie chłopakom, a w głębi duszy się ucieszyłem, że nie będziemy musieli rozwalać czyjegoś zespołu.

- No założyliśmy, ale kurwa wszystko się zjebało zagraliśmy dzisiaj bo potrzebowaliśmy kasy i nic więcej.

- A ty jesteś w jakimś zespole? – zapytał się Rudy.

- Zbieramy ekipę z kolegom ja gram na gitarze, a on na perkusji.

- Izzy patrz jakaś laska idzie, zawsze ci się takie podobały- Axl szturchnął tego drugiego i wskazał na wchodzącą Carle ze Stevenem.

- Zajebista kurwa, ale z jakimś gościem. – Axl tylko wzruszył ramionami, a dziewczyna i Adler dosiedli się do stolika.

- Steven jestem – wyszczerzył się mój kolega.

- Izzy i Axl. – powiedzieli obaj – A twoja towarzyszka?- widziałem jak chłopacy patrzyli się na Carle co mnie wkurwiło bo ona nie jest jakąś dziwką.

- Carla. – uśmiechnęła się dziewczyna, co mnie zdziwiło bo myślałem że zrobi jakąś awanturę jak to ma w zwyczaju.

- To co pijemy – stwierdził Steven a wszyscy się zgodzili pomijając Carle.


Tydzień później


-No pośpiesz się Carl ile będziemy stać pod tymi drzwiami! – wydzierał się Slash.

- Zaraz idę! – wyjęłam klucze i otworzyłam skrzynkę z numerem 54  i zobaczyłam list z Polski i kilka rachunków. Nie posiadam torebki więc trzymałam je w ręce,a otwierając  drzwi podałam je Axlowi.

 - Rachunki, rachunki, list prywatny o to ciekawe! – chłopak rozdarł kopertę i zaczął dukać to co tam było napisane – Że kurwa po jakiemu to? – weszliśmy do domu, a Adler wyrwał list z rąk Axla.

- Polski!

- Tak Stevenku polski, ależ ty mądry – teraz to ja wyrwałam im list bojąc się że coś z tego przeczytają nawet jeśli nic nie zrozumieją.

- Polski? – zapytał się Izzy.

- Ja mam jakąś rodzinę stamtąd podobno może jesteś moja zaginioną siostrą?! – nabijał się Axl (nie wiem co brał) i zaczął mnie przytulać.

- Rose ogarnij się! – odepchnęłam chłopka cały czas się śmiejąc.

- No to tylko takie żarty, ale sztywniaki z was. – wszyscy usiedliśmy w salonie, a ja zaczęłam czytać list.


Witaj kochana!

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin itp….

Piszemy do Ciebie chcąc zakomunikować, że dostałyśmy wizę!! Nawet nie wiesz jak trudno było ją zdobyć ale nie ważne… To oznacza, że wprowadzamy się do Los Angeles do Ciebie kochana ( oczywiście Klaudia mówi, że znajdziemy później jakieś lokum) Powinnyśmy stać u Ciebie pod drzwiami 28 czerwca mamy nadziej że nie zmieniłaś miejsca zamieszkania…. I mamy złą wiadomość Łukasz ciągle się o Ciebie wypytuje i chciał jechać z nami ale nie dostał wizy… Więc mamy Ci przekazać jakiś list od niego jak dojedziemy…Trzymaj się kochana już niedługo się zobaczymy

 Klaudia i Ania

P.S. Mamy ochotę porządnie się najebać…



                Po przeczytaniu tego listu miałam automatyczny zaciesz na twarzy ja Adler poleciałam do kuchni zęby zobaczyć który dzisiaj jest i kurwa 28 czerwca zobaczę je dzisiaj! Zaczęłam skakać jak nienormalna, ale nie widziałam ich od dwóch lat pisałyśmy tylko ze sobą. Calusieńkie dwa lata byłam bez nich miałam tylko Slasha i Stevena a wiadomo że z nimi o wszystkim nie pogadam,

- Co się tak cieszysz? – zapytał się Slash.

- Przyjeżdżają dzisiaj! – krzyknęłam i rzuciłam się Hudsonowi na szyje, a nasze twarze niebezpiecznie się do siebie zbliżyły, patrzyliśmy sobie w oczy, a on delikatni musnął moje usta, a ja po chwili gwałtownie się odsunęłam i wyszłam z domu.

                Łzy napłynęły mi do oczu, właśnie najbardziej się tego obawiałam, z naszej przyjaźni wyjdzie coś więcej czego ja nie chce. Już raz zakochałam się w przyjacielu i nic dobrego z tego nie wyszło, zostałam zraniona i odrzucona. Czułam się okropnie znałam go prawie całe życie, a on tak się zachował. Wpadłam w depresje co skończyło się próbą samobójczą i wylądowałam w szpitalu. Chciałam zapomnieć dlatego wyprowadziłam się do cioci do Los Angeles. Nie chce żeby tak samo było ze Slashem nie zaufam mu…Kocham go jak brata, a nie jak osobę z którą mogę być…

- Slash co to było? – zapytał się Steven.

- Ja sam nie wiem jakoś tak wyszło, idę za nią! – Hudson wybiegł z domu i trzasnął drzwiami, a za nim Adler.

- To zostaliśmy sami! – wrzasnął Axl rozsiadając się na kanapie.

- Zachowujesz się jak dziecko…

- O co ci znowu chodzi?

- Dobra nie ważne. – włączyłem telewizje i zacząłem oglądać z Axlem jakiś głupi program dla zabicia czasu, ale Rudzielec jak zawsze nie mógł wysiedzieć spokojnie pięciu minut.

- Jak myślisz Slash ją kocha?

- Kogo?

- No Carle idioto.

- Nie wiem. – odpowiedziałem obojętnie bo jakoś nigdy takie sprawy mnie nie interesowały.

- Mi się wydaje, że ją kocha, a Steven to po co za nimi poszedł?

- Nie wiem.

- Czy ty cokolwiek wiesz!

- Nie wiem.

- Ja pierdole z tobą się nie da rozmawiać normalnie.

- Wiem. – zacząłem się śmiać z Axla i wróciłem do oglądania telewizji.

 


- To chyba tutaj.

- Mam kurwa taką nadzieje bo nie chce znowu spotkać tego blondyna. – powiedziała Klaudia kierując się do klatki niewysokiego budynku.

- Przestań nie był zły – zaśmiałam się.

- On był najebany. Ona ma numer 54?

- Tak mi napisała, dzwoń. – Klaudia nacisnęła na dzwonek.




- Izzy otwórz!

- Oglądam,

- Mam to w dupie, że ty oglądasz ktoś dzwoni!

- A ja mam w dupie, że ktoś dzwoni.

- Dobra sam pójdę! – wstałem z kanapy i skierowałem się do drzwi, które otworzyłem i zobaczyłem dwie dziewczyny z walizkami.

- To my chyba pomyliłyśmy coś – szepnęła blondynka do tej drugiej.

- Jak wy do Carli to zapraszam bo jej obecnie nie ma.

- No tak do niej. – podeszłem do dziewczyn i wziąłem od nich te walizki żebym nie wyszedł na jakiegoś chuja, że sama mają się z tym targać. Weszliśmy wszyscy do pokoju gdzie siedział Izzy odwrócony do nas tyłem.

- I kto to był? – zapytał nie zauważając naszych dwóch towarzyszek.

- Sam zobacz. – Izzy odwrócił się i zaniemówił.- To ja jestem Axl,a tamten pojeb to Izzy.
- Ja jestem Klaudia,a to Ania. Co wy tu tak właściwie robicie?

- Czekamy na resztę powinni zaraz wrócić. A wy z tymi walizkami to co ?

- Przyjechałyśmy z Polski.

- A to od was był ten list co Carla dzisiaj czytała.

- No tak pewnie od nas. – zaśmiały się dziewczyny, a ja pierwszy raz nie wiedziałem co mam powiedzieć więc zapadła niezręczna cisza. Izzy jakoś też zaniemówił chociaż on nigdy nie mówił za dużo, a dziewczyny zaczęły sobie coś szeptać, a ja uważnie im się przyglądałem aż w końcu to zauważyły i lekko się speszyły.

- Gracie na czymś?

- No chyba pomagałeś nam wnieść bagaże to widziałeś. – powiedziała obojętnie blondynka.

- Klaudia miałaś się ogarnąć! Tak ja gram na basie, a ona na elektrycznej.

- Widzę, że będziemy mieli mały problem. – powiedział Izzy.

- O co ci chodzi?

- Dwa takie same charaktery w jednym pomieszczeniu…

- Co on też jest agresywny? – zapytała się Ania.

- Kochana większego agresora to ja nie znam!

- Kurwa ja nie jestem agresywny!

- Ja też nie jestem agresywna co ty tu opowiadasz! – krzyknęła Klaudia.

- Tak właśnie widzimy. – powiedział Izzy z Anią.

- Nie będę tego słuchać idę kupić coś do picia. – powiedziała blondynka.

- Pójdę z tobą.

- Poradzę sobie sama.

- Ale ja nalegam.

- No dobra choć.



- Carla poczekaj! - dziewczyna w końcu stanęła, a ja do niej dobiegłem – Przepraszam, nie powinienem przecież wiem, że traktujesz mnie jak przyjaciela.

- Slash zrozum ja nie jestem gotowa, nie potrafiłabym ci zaufać, nie chce cię zranić i przy okazji siebie.. – dziewczyna się rozpłakała, a ja ją przytuliłem.

- Kochana ja wszystko rozumiem tylko już nie płacz.

- Wracajmy już do domu bo ktoś miał do mnie przyjechać.

- Dobrze tylko wejdziemy do sklepu muszę kupić fajki, ale już się uspokój. – Carla kiwnęła twierdząco głową i ruszyliśmy do najbliższego sklepu.




- Jak myślisz nie zabiją się?

- Nie wiem, po Axlu można się wszystkiego spodziewać.

- No po Klaudii też.

- Najwyżej będziemy mieć spokój.

- To jest jakieś pocieszenie. – dziewczyna zaśmiała się, a ja dołączyłem do niej.

- Właściwie to co was tu sprowadza?

- Chcemy się zabawić i przy okazji będziemy z Carlą, bo brakowało nam jej przez te dwa lata, a wy skąd ja znacie?

- Poznaliśmy się po naszym koncercie jakiś tydzień temu.

- Macie zespół?!

- Mieliśmy, rozpadł się teraz zakładamy nowy tylko brakuje nam basisty.

- A reszta składu?

- Ja jestem rytmicznym, Slash gitara prowadząca, Steven gary, a Axl wokal.

- Slash, Steven?

- Przyjdą pewnie za chwile bo poszli poszukać Carli.

- A zagrasz mi coś proszę.

- Jak ty mi też coś później zagrasz.

- Nie ma sprawy.




- Będziesz tak pierdolił jakieś głupoty przez cała drogę?

- A coś ci nie pasuje?

- Tak twoje towarzystwo w tej chwili mi nie odpowiada.

- To mogłaś ze mną nie iść jak moje towarzystwo ci nie odpowiada!

- To ty chciałeś ze mną iść!

- Bo chciałem ci towarzyszyć to chyba normalne?

- Weź się już do mnie nie odzywaj.

- Będę robił to na co mam ochotę ty mną nie rozkazujesz! – krzyknąłem do dziewczyny kiedy właśnie weszliśmy do sklepu.

- To rób sobie to co chcesz najwyżej oberwiesz.

- Pobijesz mnie? – w odpowiedzi na to pytanie dostałem ananasem – Co to kurwa było?!

- Ananas chyba widziałeś. – zaśmiała się dziewczyna,a ja rzuciłem ją jakimiś ciastkami.

- Co to było!?

- Ciastka nie widziałaś. – uśmiechnąłem się cwaniacko i po chwili wszystko w sklepie latało w powietrzu.




- Ja pierdole jaki syf w tym sklepie.

- Slash czy to nie Axl tam stoi!

- To on kurwa z jakąś laską ciekawe co zrobił choć. – złapałem dziewczynę z rękę i zacząłem ciągnąć w stronę biura ochrony sklepu.

- Ta laska to jest Klaudia!

- Kto?

- No ta moja przyjaciółka z Polski miała dzisiaj przyjechać z Anią.






- Kurwa nie będę za to płacił zapomnij!

- Axl uspokój się to moja wina to ja zaczęłam.

- Cicho bądź to nie twoja wina.

- Musicie za to zapłacić , albo dzwonie po policje.

- Jaką kurwa policje!

- Axl – szepnęła dziewczyna – spierdalamy – zrobiłem jak kazała i wybiegliśmy ze sklepu potrącając chyba Slasha i Carle.




- Axl poczekaj! – wydarłem się za Rudzielcem.

- Znacie ich! – krzyknął ochroniarz.

- Nieee. – odpowiedziałem razem z Carlą, a on rzucił się w pościg za Axlem i jego towarzyszką.

- Wyczuwam kłopoty. Lepiej wracajmy do domu.

- Też tak myślę. – odpowiedziałem dziewczynie i skierowaliśmy się do wyjścia.


To jest rozdział pierwszy nie wyszedł tak jak chciałam, ale tak jest zawsze.
Przepraszam za błędy których jest pewnie dużo, ale nie chciało mi się tego sprawdzać.