środa, 26 września 2012

Rozdział 3



 Rozdział 3

14 lipca 1987 Los Angeles
Przepraszam za błędy. Komentujcie i życzę miłego czytania !

            Czasem lubię pobyć trochę sama i pomyśleć sobie ogólnie o życiu. Tak też było dzisiaj, wszyscy jeszcze spali bo dwunasta w południe to dla nich środek nocy. Wybrałam się do pobliskiego parku i jak zwykle usiadłam na ławce w pobliżu placu zabaw dla dzieci przyglądając się tym maluchom i ich rodzicom czy opiekunom.Minął już około rok odkąd poznałam Gunsów. Co się zmieniło w moim życiu ? Często zadaje sobie to pytanie, ale największą zmianą jaka nastąpiła to mój związek ze Saulem. Nie jestem pewna czy podjęłam dobrą decyzje, rozum podpowiadał mi, że nie powinnam z nim być, ale serce mówiło że go kocham i nie potrafię bez niego żyć. Nasz związek nie jest idealny, nie można napisać o nim książki o przykładnej parze, ale jakoś się dogadujemy. Przyznam się bez bicia kłócimy się przynajmniej kilka razy w tygodniu o różne sprawy, że czegoś zapomniał, wypił tyle że nie pamięta jak się nazywa i inne takie pierdoły. Ale najważniejsze jest to, że on mnie kocha, a ja go.
            Co tu jeszcze się takiego wydarzyło w ostatnim miesiącu ? A tak Michelle jest w szczęśliwym związku z Duffem, Amy i Izzy mają się ku sobie, Steven nadal żyje samotnie i Erin z Axlem.. to dość trudny temat bo oni kłócą się i godzą przynajmniej dziesięć razy na dzień. A co ogólnie się zmieniło w całym Guns N’ Roses ? Za tydzień wychodzi och pierwsza płyta, czyli kariera nabierze rozgłosu, trasy koncertowe i inne takie rzeczy będą na pierwszym miejscu. Znudziło mi się już siedzenie w parku, a uliczny zegar pokazywał godzinę trzecią więc wszyscy powinni już wstać i się ogarnąć. Szłam samotnie ulicą i powoli zbliżałam się do dobrze znanego mi domu z którego dało się już usłyszeć straszny hałas. Powoli otworzyłam drzwi, po cichu weszłam do salonu i mało co nie dostałam butelką jak się domyślam po ukochanym trunku mojego chłopaka.
- O kurwa Maggi nic cie nie jest !?
- Jak widać żyje, ale Slash co tu się dzieje ? Czemu wszystkie meble są powywalane ?
- A to nic takiego po prostu się bawimy. – powiedział Saul spokojnym już głosem, ale w jego oczach było widać jeszcze strach i troskę.
- Jak to się bawicie w co ? – czasami myślałam, że mieszkam z pięcioletnimi dziećmi, a nie z dorosłymi facetami.
- Oj Maggi ! – powiedział Axl – nie pierdol tylko baw się z nami biorę cię do swojej drużyny ! Ha byłem pierwszy cwele !
- Ale to moja dziewczyna i jest ze mną w grupie ! – wykłócał się Slash.
- Ale ja ją znam dłużej niż ty ! – wydarł się swoim skrzeczącym głosem Axl. Gdy chłopcy kłócili się z kim mam być w drużynie zapytałam się Erin o co chodzi w tej całej zabawie.
- No więc zaczęło się tak Duff wstał jako pierwszy i poszedł obudzić Stevena czyli jebnął go poduszkami na co tamten się zdenerwował i zaczęli się rzucać wszystkim co wpadło im w ręce. Obudzili wszystkich, a tamci oczywiście ( Axl, Slash, Izzy ) jak załapali o co chodzi to dołączyli się do nich i powywalali wszystko robiąc jakieś uniki bo wszystkie butelki i nawet telewizor już tutaj latały. Następnie stwierdzili że to zajebista zabawa i podzielili się na drużyny. Koniec.
- No to zajebiście weź to jakoś przerwijmy bo zaraz nam całą hawirę rozwalą ! ? – zapytałam się Erin.
- Jestem za bo już mnie głowa boli. – Erin stanęła na środku pobojowiska i wydarła się tak głośno że wszyscy natychmiast się ogarnęli – Co to ma być ! Axl ty chyba miałeś iść się dowiedzieć się co z tym dzisiejszym koncertem ! – Rose wstał ponuro i wyszedł trzaskając drzwiami.
- A temu co się znowu stało ? – zapytał się Duff.
- Nie wiem lepiej pójdę z nim bo jeszcze rozpierdoli coś w tym klubie, Erin poradzisz sobie sama ? – zapytałam się koleżanki na co ona odpowiedziała kiwając twierdząco głową , a ja wybiegłam za Axlem.
- Poczekaj ! – zaczęłam do niego krzyczeć, ale on nadal nie zwracał na mnie uwagi. W końcu go dogoniłam – Ej Axl co się stało ?
- Nic.  – odburknął.
- No przecież widzę mnie nie oszukasz !
- Kurwa bo ja już nie wiem o co chodzi Erin ciągle się jakoś dziwnie się zachowuje jak nie krzyczy to płacze ! Co ja mam zrobić ? Nie chce mi nic powiedzieć !
- Wiesz jak chcesz to mogę z nią pogadać może mi coś powie ?
- No pewnie że bym chciał !
- To zajebiście wszystko wyjaśnione, a teraz choć do klubu bo musimy się dowiedzieć wszystkiego na temat waszego dzisiejszego koncertu.
            Razem z Axlem wszystko załatwiliśmy w klubie,a koncert znaczna się dzisiaj o dziewiątej. Już zapomniałam jak dobrze mi się z nim rozmawia i jaki potrafi być spokojny. Pochodziliśmy trochę po mieście i po sklepach bo przecież nie miałam się w co ubrać na koncert, a Rose przy okazji kupił sobie bandany ( tak wziął około dziesięciu bo nie mógł się zdecydować jaką chce biedaczek, ale mógł sobie na to  pozwolić bo za tydzień wychodzi ich pierwsza płyta która na pewno będzie wielkim sukcesem). Postanowiłam, że pogadam z Erin na koncercie bo teraz nie będę miała czasu bo dochodzi już siódma, a ja i Axl musimy jeszcze wrócić do domu przygotować się, chłopacy muszą zawieść jeszcze sprzęt i zrobić małą próbę.
            Ostatnio coraz mniej czasu spędzam z Michelle, nawet nie wiem jak się jej układa z Duffem. Jakoś nie mamy czasu o tym pogadać w sklepie mamy oddzielne zmiany, a w domu albo jej nie ma bo gdzieś wychodzi z Duffem. Ale będzie musiała znaleźć dla mnie jutro trochę czasu to sobie pogadamy same bo Gunsi jadą do studia załatwić tam jeszcze jakieś sprawy z płytą to będzie spokój w domu. Koniec tego bez sensownego rozmyślania trzeba się szykować , ubrałam fioletową sukienkę z falbankami, na to szary żakiet i kremowe szpili. Włosy rozpuściłam i oczywiście zrobiłam makijaż, ale taki lekki czyli nie nałożyłam dwóch kilo tapety i nie wymalowałam się jak jakaś dziwka. Znakomicie zmieściłam się w czasie bo akurat wszyscy wychodzili z domu. Po drodze wszyscy szli w milczeniu więc nie było się do kogo odezwać. Na miejscu już było widać tłumy ludzi czekających na koncert bo Gunsi stali się ostatnio najpopularniejszym zespołem w Los Angeles. Weszliśmy tylnym wejściem i chłopacy poszli do garderoby się przygotować, ale nie potrwało to zbyt długo pewnie tylko wypili po łyku Danielsa na rozgrzewkę i weszli na scenę. Pierwszą piosenkę jaką zagrali było Welcome to the jungle. W końcu postanowiłam, zę to jest dobra chwila na rozmowę z Erin.
- Mogę z tobą tak poważnie porozmawiać ?
- No jasne.
- Ale będziesz odpowiadać szczerze przysięgaj !
- Oczywiście jak by inaczej. – powiedziała Erin już trochę z zaniepokojoną miną.
- Gadałam dzisiaj z Axlem i on nie wiem co się z tobą dzieje powiedział mi że ciągle się kłócicie, a ty się denerwujesz i później płaczesz. O co chodzi ? – zapytałam się Erin, a ta natychmiast się rozpłakała – Ej ale nie płacz Erin !
- No bo to nie jest takie proste jak ty sobie myślisz. –wydukała przez łzy.
- To mi powiedz możesz mi zaufać.
- Bo ja…. Ja… jestem w ciąży . – i w tym momencie mnie zamurowało.
- Ale to jest dziecko Axla tak ?
- No oczywiście, że jego nigdy go nie zdradziłam !
- Erin musisz mu to powiedzieć na pewno się ucieszy !
- Nie jestem pewna chyba wyjadę z stąd ! Ja się boje jego reakcji on jest taki agresywny i strasznie szybko się denerwuje.
- Nie możesz wyjechać i mu nic nie powiedzieć to jest także jego dziecko ! – jak ona chciała mu to zrobić zostawić go samego bez słowa i zabrać jego dziecko – Erin on się na pewno ucieszy zawsze chciał mieć dziecko !
- Jesteś pewna ?
- No jasne znam go od dzieciństwa ! Musisz mu to powiedzieć i to jak najszybciej, a najlepiej teraz mają akurat za pięć minut przerwę.
- Dobra, ale jak powie że to nie jego dziecko to nie będę go przekonywać i się wyprowadzam.

piątek, 21 września 2012

Rozdział 2



Nowy rozdział trochę dłuższy. Przepraszam za błędy ale nie chciało mi się już tego sprawdzać. Komentujcie !

Rozdział 2
23.07.1986r. Los Angeles

            Wstałam rano i jak zwykle poszłam do pracy. Nie było dzisiaj dużego, więc miałam czas na pogawędkę z Michelle. Po południu miałyśmy iść kupić prezent urodzinowy dla Saula. Pomysł już nawet miałyśmy, kupimy mu cylinder podobny do tego z mojego rysunku, mam nadzieje że mu się spodoba. Chłopacy powiedzieli, że kupią mu coś mądrego i coś co Slash uwielbia na samą myśl o tym prezencie już się boje, bo po nich można się wszystkiego spodziewać.
            Wieczorem byłam już w domu i szykowałam się na urodziny. Postanowiłam że nie będę się ubierać w krótką spódniczkę bo nie wiem kogo tam mogę u nich spotkać, wiec założę nie co dłuższą czarną sukienkę z lekkimi falbankami na dole. Moja sukienka była przed kolano, normalnie to bym ubrała trampki, ale Slash bardzo mi się podobał, wiec dla niego założyłam fioletowe szpilki. Jeszcze tylko kreski na oczach i trochę tuszu do rzęs i mogę wychodzić. Michelle już na mnie pod sklepem włosy miała rozpuszczone, czerwoną sukienkę z halki, a na to czarny żakiet i takiego samego koloru buty.
- Hej ale się odstawiłaś ! – krzyknęłam do niej – Masz prezent ?
- Mam, nie zapomniałam tym razem, a po za tym to sama się odstawiłaś ! – powiedziała złośliwie – Pewnie dla Slasha albo Axla.
- Hahaha bardzo zabawne ! I chyba cię jebło dla Axla kobieto o czym ty myślisz.
- A o niczym ale myślałam że znacie się z dzieciństwa to coś ten teges ! ? – śmiała się Michelle.
- Chyba na łeb upadłaś my jesteśmy tylko przyjaciółmi !
- Ale kiedyś ?
- To co było kiedyś już nie wróci i skończmy ten temat ile raz mam ci powtarzać że Rose to tylko przyjaciel !
- Dobra już zrozumiałam czyli dla Slasha się tak odwaliłaś ? Ale Axl nie jest zły – mruczała sobie pod nosem Michelle jak ona mnie czasem denerwuje mówiłam już to ?
- Może i dla niego skończmy ten temat ! A try dla kogo się tak odstawiłaś ?
- Dla nikogo. – powiedziała obojętnie.
- No ta jasne a może dla Duffa co ? – zaczęłam się śmiać ale jak zobaczyła poważną minę mojej koleżanki to zrozumiałam że trafiłam – Michy on ma już dziewczynę odpuść sobie chyba że chcesz się zachowywać jak jakaś dziwka.
- Dobra koniec już tego tematu ! – wydarła się na mnie koleżanka – A tak po za ty to jesteśmy już na miejscu.
- To na pewno tutaj ? – zapytałam się Michelle, ponieważ było tak jakoś cicho, z ja spodziewałam się wielkiej imprezy.
- No tak nie pierdol tylko chodźmy do środka ! – pociągnęła mnie za sobą i po chwili znalazłyśmy się w domu. Nie była nikogo widać , ale słychać było ciche dźwięki gitary które zaprowadziły nas do pokoju Saula.
- Hej co tak siedzisz tutaj sam w swoje urodzińska ? – zapytałam się Slasha.
- A to ty Maggi – powiedział obojętnie.
- Ej a gdzie jest reszta ? – zapytała się Michelle.
- Duff że Stevenem poszli po towar, Axl po Erin, a Izzy z Amy to nawet nie wie.
- No to pięknie zostawili cię samego, ale zaraz humor ci się poprawi !
- O widzę że macie coś dla mnie ! – Saul odstawił gitarę i podbiegł do nas jak małe dziecko, które chce dostać cukierka od mamy.
- Nie ma dostaniesz swój prezent razem z innymi – powiedziała do Slasha i pokazałam mu język.
- Jak te chuje mi coś dadzą !
- Dadzą, dadzą już się nie martw – wtrąciła się Michelle.
            Zeszliśmy na dół i usiedliśmy w salonie. Czas zleciał nam na piciu Danielsa, gadaniu i śmianiu ale naszą zacną rozmowę przerwał trzask drzwi i śpiewy chłopaków.
- Sto lat, sto lat niech Slash żyje nam ! Dużo picia, dużo chlania i do upadłego ćpania ! – tak jak myślałam ten tekst piosenki był autorstwa „ Duff & Steven” którzy nieśli alkohol za nim szedł Izzy z Amy niosąc starannie zapakowany prezent, a na samym końcu szedł Axl z Erin. Muszę przyznać, że była śliczną dziewczyną. Miała kręcone brązowe włosy duże czarne oczy, a ubrana była we fioletową sukienkę która sięgała jej do kolan. Czarną kamizelkę i takiego samego koloru buty.
- Duff jaka zajebista piosenka mamy nowy HIT ! – krzyczał na żartu Slash – Nawet wszystko ci się zrymowało !
- Dzięki stary męczyliśmy się nad niż ze Stevenem chyba trzy godziny ! – odpowiedziała dumnie Duff nie wyczuwając sarkazmu Saula.
- Dobra koniec tego pierdolenia, otwieraj prezenty !
- Nie najpierw tort ! – wrzasnął Steven.
- Kurwa nie mamy tortu ! – powiedział Izzy uderzając się dłonią w czoło.
- Oczywiście, że mamy specjalnie piekłam ! – odezwała się Erin.
- I to nie sama ja jej pomagałem ! – powiedział dumnie Axl.
- No to jedzmy ten tort ! – krzyknął Saul.
            Tak tortu już po chwili nie było i połowy alkoholu tak samo ja nie wiem jak oni to robią ale mniejsza z tym. Pomogłam Erin posprzątać i podczas naszej zacnej rozmowy dowiedziałam się że Dessi zerwała z Duffem po ty jak go przyłapała już drugi raz z inna dziewczyna w łózko. Michelle będzie teraz miała nie złe pole do popisu. Wróciłyśmy do wszystkich i jeszcze trochę razem gadałyśmy. Muszę przyznać że bardzo dobrze mi się z nią rozmawiało ponieważ miałyśmy mase wspólnych tematów, ale nasze pogaduchy przerwał Slash.
- Wszystko ślicznie piękne Erin i Axl tort był pyszny nie wiem co tam dodaliście do niego ale teraz dawajcie mi te prezenty !
- To najpierw mój !- krzyknął Duff.
- Nie mój ty idioto farbowany ! – wykłócał się Steven.
- Wy to jesteście zjebani mamy jakna razie wspólny prezent – powiedział spokojnie Axl ( tak wiem że to dziwne ) i podała mu paczkę.
- Niech ci dobrze służy ! – powiedział Izzy na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. Saul zdarł szybko ozdobny papier i ku jego i mojemu zdziwieniu pokazał się słownik !
- Ej ale po co mi słownik umiem przecież mówić !
- A po co są słowniki żebyś się uczył pisać i nie robił już więcej błędów bo jak piszesz mi z Izzym jakąś piosenkę to później pół godziny muszę to poprawiać ! – powiedział Axl – A teraz otwieraj ten słownik ! – tak jak myślałam nie ma nauki bez Danielsa. W słowniku było wycięte miejsce na Danielsa który zajmował tam honorowe miejsce.
- Hahahah ale zajebiste teraz nikt mi już nie będzie podbierał mojego kochanego towarzysza dnia codziennego bo do nauki to wam nie śpieszno ! A teraz Maggi i Michy wasz prezent ! – podałam Saulowi paczkę która szybko otworzył i go wmurowało – Ale zajebisty taki sam jak z tego rysunku ! – Slash założył cylinder na głowę i powiedział, że nigdy się z nim już nie rozstanie.
            Jak na Gunsów impreza była spokojna oczywiście mam na myśli zero bójek, rozbijania butelek na głowach i ćpania. Nie było dużo ludzi, a właściwie nikt inny nie przyszedł oprócz mnie, Michelle, Erin i Amy ale ona się nie liczy bo z nimi mieszka. Jak już wspomniałam wcześniej zabawa była dość spokojna dopóki nie zaczęliśmy grać w karty na wyzwania.
- Slash cwelu przegrałeś wymyślam ci wyzwanie ! – krzyknął Duff ciesząc się jak dziecko z nowej zabawki.
- Nie ta gra jest ustawiona ja się tak nie bawię ! – mówił oburzony solenizant.
- Nie pierdol, nikt tutaj nie oszukuje ! Duff wymyślaj to wyzwanie ! – wydzierała się zniecierpliwiona Michelle.
- No już kurwa dobra ! to może ….. nie kurwa to bezsensu ! Ooo już wiem pojedziemy do tej starej baby co ma basen i wyciągniesz ją z domu a my się wykąpiemy w baseniku !
- Co ! Mam iść do tej wiedzmy ! Ona ma chyba ze dwieście lat ! – Slash nie dwieście tylko siedemdziesiąt pięć, a poza tym ma basen ! Weźmiesz ją do jakiegoś klubu czy gdzieś, zostawisz ja i wrócisz do nas ! – obmyślił już swój plan Axl.
- No dobra kurwa, ale macie się be zemnie w basenie nie kąpać ! Zrozumiano !
- Tak jest ! – wykrzyczeliśmy wszyscy na raz.
            Po chwili wyszliśmy z domu i zarzuciliśmy swoje zacne dupska do taksówki. Byliśmy na osiedlu bogaczy po jakiś 20 minutach. Schowaliśmy się w krzakach, a Saul poszedł wyciągnąć staruszkę z domu, rozmawiając z nią wymachiwał rękoma krzycząc przy tym że idzie huragan i musi zabrać panią do najbliższego schronu. Po pięciu minutach babcia dała się namówić i  wyszła ze Slashem.
- Kurwa poszli już bo coś mnie dźga w dupę ! – wrzeszczał Stevan.
- Chyba tak możemy już wyjść – powiedziała Erin.
- To co idziemy się kąpać w baseńsku ? – zapytał bardzo inteligentnie Duff.
- Nom idziemy, ale musimy z tym kąpaniem zaczekać an Slasha.
- Ja tam kurwa za nikim nie będę czekał ! – powiedział Izzy i pobiegł razem z Michy i Amy w stronę basenu.
- To ja kurwa też nie ! ? wrzasnął Steven z Duffem i Axlem i ruszyli za Izzym.
- Jak dzieci a ja nie mam zamiaru się kąpać – powiedziała Erin – A ty ?
- Ja też nie to chodźmy usiąść przy basenie i popatrzymy na tych idiotów ! – na co Erin odpowiedział mi kiwając twierdząco głową.
            Siedziałyśmy gadając o różnych głupotach, obserwując chłopaków, którzy ustawiali leżak an leżaku w basenie robiąc sobie piętrowe łózko. Później dołączył się do nich Saul który zostawił staruszkę w klubie mówiąc żeby czekała na prezydenta który powie jej co ma dalej robić.

poniedziałek, 17 września 2012

Nowy rozdzial

Nowy rozdzial juz sie pisze pojawi sie napewno w tym tygodniu bo oststni jak mi sie wydaje byl umieszczony w sierpniu. Przepraszam za jakie kolwiek problemy ze strona lub jej grafika bo wlasnie nad tym pracuje. A jednak 140 osob odwiedzilo mojego bloga i mam nadzieje ze przeczytali poczatek. Dziekuje za uwage xd

niedziela, 9 września 2012

Przepraszam

Przepraszam osoby czytajace mojego bloga ale jestem zmuszona go zawiesic z powodu zepsutego komputera. Jezeli bede miala dostep do laptopa to posteram sie wstawic nowy rozdzial ale nie obiecuje ze bedzie dlugi. Przepraszam za bledy ale pisze z telefonu.

sobota, 1 września 2012

~Rozdział 1~


21 lipca 1986 rok Los Angeles 

                Po godzinnej przerwie niestety w końcu musiałam wrócić do pracy. Usiadłam za ladą i zaczęłam i zabrałam się za skończenie mojego rysunku. Uwielbiałam to, przenosiłam się wtedy do innego świata, swojego, uciekałam od rzeczywistości i skupiałam się tylko wyłącznie na malowaniu. Często robiłam tak w dzieciństwie, kiedy chciałam zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Kilka ruchów ołówkiem i obraz był już gotowy, przedstawiał on dziewczynę, grającą na gitarze. Właściwie byłam to ja, ale czegoś brakowało mi na tym rysunku, nie miał on charakteru.Dziewczyna była nijaka więc wpadłam na pewien pomysł i dorysowałam jej nakrycie głowy czyli czary cylinder. Sama nie wiem skąd mi się to wzięło, ale odmieniło to całkowicie moje małe dzieło. Byłam z siebie zadowolona i szczęśliwa jednak w jednej sekundzie mój nastrój uległ całkowitej zmianie. Cisza i spokój w sklepie został przerwany przez bandę pięciu chłopaków. Jeden z nich był strasznie wysoki miał chyba ze dwa metry wzrostu, obok niego szedł blondyn, ale już nieco niższy, za nimi szedł chłopak w czarnej burzy loków który uparcie rozmawiał o czymś z jakimś rudzielcem w czerwonej bandanie, a ostatni z nich szedł za nimi pogrążony we własnych myslach. Normalnie wcale bym nie zwróciła na nich uwagi, ale głos jednego z nich kogoś mi przypominał to był William. Nie wiedziałam zbytnio co zrobić i jak się zachować więc głupia postanowiłam schować się za wysoką ladą. Dwóch z nich czyli Will i ten niski blondyn usiedli na kanapie obok lady. Reszta poszła oglądać gitary, nie zauważyli mnie do czasu, ale kiedy walnęłam głową o blat i moje wszystkie ołówki spadły na zimie.
- Kurwa co jest grane? - zapytał się sam siebie Rudy po czym podniósł moje ołówki z ziemi.
- Wydaje mi się, że to należy do mnie. – powiedziałam uprzejmie do Williama i posłałam mu jeden z uroczych uśmiechów.
- Ooo kurwa nie zauważyłam cię trzymaj – wyciągnął rękę w moją i spojrzał się na mnie gwałtownie wstając z kanapy – Maggi to ty kurwa nie poznałem cię! Co ty tu robisz?
- William ja mieszkam w Los Angeles od trzech lat już dawno zostawiłam ojca! – powiedziałam jednym tchem i rzuciłam się na Axla tuląc się do niego i znowu wypuszczając ołówki z ręki.
- Mogłaś jakoś się ze mną skontaktować bym ci jakoś pomógł na początku!
- Ale jak nie zostawiłeś mi żadnego swojego adresu, numeru niczego.
- Wiem ale teraz to już nie ważne  – powiedział do mnie zbierając z moje ołówki z ziemi.
- Może ktoś nam wytłumaczy o co tutaj chodzi? – zapytał chłopak w burzy czarnych loków, a za nim stała cała reszta przyglądająca się sytuacji.
- Chłopaki to jest Maggi znam ją z Lafayette, Izzy pamiętasz ją ? – zwrócił się do chłopaka.
- Jasne że pamiętam nie śmiał bym zapomnieć – powiedział już nieco weselszym głosem.
- Maggi to jest Slash, Duff i Steven, a Izzy’ego to już znasz – powiedział William.
- No tak zam. Zmieniliście sobie imiona czy coś ? – zapytałam Axla.
- No tak ja teraz jestem Axl Rose,  Jeffery to Izzy Stradlin.. – powiedział obojętnie.
- To teraz już wszystko jasne– powiedziałam z uśmiechem.
- To może wpadniesz do nas dzisiaj wieczorem ? – zaproponował Duff.
- No pewnie z miła chęcią.
- Ale zajebisty rysunek, a zwłaszcza ten cylinder– chwila nie uwagi, a Slash dobrał się do moich rysunków.
- Zostaw to tylko bazgroły! – krzyknęłam na Slasha i wyrwałam mu rysunki.
- Oszalałaś dziewczyno jakie bazgroły– upierał się nadal.
- Dobra daj spokój Slash – powiedziałam do niego  i machnęłam na to ręką . Chwile jeszcze rozmawialiśmy o jakiś bzdurach, dowiedziałam się, że Amy siostra Axla mieszka razem z nimi i że maja zespół Guns N’ Roses. Coś kiedyś o nich czytałam ale nie było zdjęcia, a ich nowych pseudonimów nie znałam. Zaprosili mnie na swój koncert i Slash na swoją imprezę urodzinową, nasz rozmowa została przerwana właśnie przez niego.
- No ale ja chce taki cylinder jaki był na rysunku, Axl kup mi taki1 - krzyknął na rudego, a on tylko popukał się w głowę.
- No nie wiem może na urodziny ci kupimy, zobaczymy jak się będziesz zachowywać. – powiedział Axl.
                Rozmawialiśmy jeszcze trochę w sklepie,a później mieliśmy się rozstać ponieważ skończyłam moją zmianę w sklepie i czas było wracać do domu. Chłopcy byli tak mili, a właściwie Axl i Slash, że zaproponowali odprowadzenie mnie do mojego miejsca zamieszkania. Jednak w połowie drogi William nas opuścił tłumacząc się że umówił się ze swoją nową dziewczyną Erin więc zostałam sama ze Slashem. Muszę przyznać, że rozmawiało mi się z nim całkiem dobrze, a zwłaszcza o muzyce i gitarach.
- No to jesteśmy na miejscu. Dzięki za odprowadzenie, zobaczymy się wieczorem. – pożegnałam się ze Slashem i zaczęłam już otwierać drzwi od domu, ale nagle mi się przypomniało, ze nie wiem gdzie oni mieszkają – Slash poczekaj, a gdzie wy właściwie mieszkacie ?
- Trudno to wytłumaczyć przyśle po ciebie Axla albo kogoś bo sam muszę jeszcze coś załatwić – krzyknął do mnie na co odpowiedziałam mu kiwnięciem głowy.
                W domu jak zwykle panował bałagan, wszędzie walały się ciuchy i jakieś papierki postanowiłam że posprzątam zanim wybiorę się do chłopaków, ale to nie było moją mocną stroną. Po godzinie wyczerpującej pracy doprowadziłam mieszkanie do porządku teraz tylko szybki prysznic i zacząć się szykować.
                Gdy skończyłam brać prysznic, usłyszałam jakieś szmery w salonie. Jak to ja zawsze muszę mieć pecha bo zostawiłam ubrania w sypialni, powoli otworzyłam drzwi i cały mój strach prysł bo zobaczyłam na kanapie Williama oglądającego telewizje.
- Ładnie to tak wchodzić samemu do czyjegoś domu ?
-Dzwoniłem, pukałem bez skutku to nacisnąłem na klamkę i wszedłem. Powinnaś się zamykać, mieszkasz tu sama jeszcze jakiś złodziej, albo gwałciciel cię napadnie i co wtedy zrobisz ?- powiedział trochę obojętnie nie odwracając się do mnie.
- Ty już się o mnie nie martw całe życie jestem zdana tylko na siebie i jakoś sobie radzę, a teraz idę się ubrać – powiedziałam do Axla i zniknęłam w pokoju.