niedziela, 10 lutego 2013

Prolog



Taka mała informacja. Nie mam pomysł na tamto opowiadanie, które dopiero zaczęłam. Jednak wpadł mi inny pomysł do głowy. Zawsze chciałam napisać coś takiego, więc macie tu krótki prolog. Mam nadzieje,że Wam się spodoba.

Lafayette 1991 rok


- Pośpiesz się już dawno powinniśmy być w drodze!

- Chwile. – odpowiedział chłopak i spojrzał w moje zapłakane oczy -  Będę za tobą tęsknił, ale wiesz, że tak będzie lepiej.

- Wiem, ale będzie mi ciebie brakowało  - zaczęłam jeszcze bardziej płakać i mocno przytuliłam się do niego.

- Mała… - zaczął niepewnie - Kocham cię.  Wiem, że to nie jest najlepszy moment żeby ci to mówić , ale kiedyś musiałem. Przez te wszystkie lata  nie zdobyłem się na odwagę żeby ci to powiedzieć, ale teraz kiedy możemy się zobaczyć dopiero za kilka lat ,uświadomiłem to sobie, że jesteś dla mnie najważniejsza.

- Ja też cię kocham. – powiedziałam przez łzy, które spływały po moich policzkach, a on delikatnie zaczął mi je wycierać nadal wpatrując się w moje zapłakane oczy. Staliśmy tak chwile przytuleni do siebie kiedy złożył delikatny pocałunek na moje usta i odszedł. Wsiadając do autobusu odwrócił się jeszcze i spojrzał na mnie ostatni raz. Chwile później autobus ze wszystkimi członkami Guns N’ Roses zniknął za zakrętem.



Usiadłam na krawężniku  i wpatrywał się w miasto, które tak doskonale znałam.

 Każda uliczka.

Każdy budynek.

Teraz wszystko będzie mi przypominało jego.

Podniosłam się i ruszyłam w stronę parku, który znajdował się przed szkołą.

Usiadłam pod drzewem, a moje wszystkie wspomnienia związane z nim powróciły.

Moje oczy nadal są pełne łez.

 Jedyną rzeczą jaką teraz chce jest znaleźć się w tym miejscu z nim. Jednak to jest już nie możliwe.

Czy jeszcze kiedyś go zobaczę? To pytanie tkwi w mojej głowie od kilkunastu minut. Dokładniej to od czasu kiedy się z nim pożegnałam.

To właśnie w tym miejscu go poznałam.

To właśnie tutaj się w nim zakochałam.

To miejsce było naszym miejscem.  Nikt inny nie maił prawa tu przebywać. Tylko ja i on.

Wciąż mam przed oczami jego uśmiech. Ciągle widzę jego oczy pełne głębi w których potrafiłam się wpatrywać godzinami. Wystarczyło mi, że siedzieliśmy tu razem. Nie potrzebna była mowa. Chciałam czuć tylko jego obecność. Był on najważniejszą osobą w moim życiu.

Straciłam kogoś kto był dla mnie najważniejszy na świecie. Czemu zawsze muszę kogoś tracić?  Najwidoczniej nie zasługuję na szczęście.

Nic na to nie poradzę, że nadal czuję jego zapach. Tak jakby siedział przy mnie i opowiadał o  swoich marzeniach, które właśnie teraz się spełniają.

Skoro to była miłość to czemu musiała nam się skończyć?

Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Chce sobie przypomnieć wszystko od początku.

Jak zaczęła się ta historia.

 Proszę o wpisywanie się do zakładki informowani.
Osoby które to przeczytały proszę o pozostawienie komentarza.
Również osoby, które nie mają kąta mogą  zostawić po sobie ślad.
Z góry dziękuję.