piątek, 9 października 2015

~Rozdział 3~

          Czas płynął jak zawsze dość powoli w takich sytuacjach. Mijała minuta za minutą, a mi wydawało się jakbym czekał tu wieczność. Przyśpieszone bicie serca i niepokój jaki czułem dołowały mnie jeszcze bardziej. Dodatkowo nadal panowała okropna cisza, która akurat w tej sytuacji nie była dla mnie ukojeniem. Nie słyszałem jej kroku ani żadnego innego odgłosu dochodzącego z mieszkania. Może tak na prawdę nie ma jej tutaj, a może po prostu nie chce  spojrzeć mi w oczy? W końcu zraniłem ją i to nie jeden raz, takie sytuacje w ostatnich miesiącach naszego związku zdarzały się codziennie. Może dlatego odeszła, miała mnie najzwyczajniej dość. 

          Moja cierpliwość powoli się kończyła i zacząłem nerwowo odliczać do dziesięciu. Jeden, dwa, trzy...dziewięć i dziesięć. Nadal jej nie ma. Po raz kolejny spojrzałem na drzwi od mieszkania i przekląłem siebie samego. Chciałem odejść, ale nie mogłem. Chęć zobaczenia czy nawet usłyszenia jej głosu była ode mnie o wiele silniejsza. W końcu odważyłem się coś powiedzieć, mając nadzieję, że mnie usłyszy.
-Proszę jeśli tam jesteś, otwórz mi, porozmawiajmy. Julie, słyszysz mnie?
-Tak słyszę cię - pomyślała, siedzą po drugiej stronie drzwi. Kiedy go usłyszała jej policzki momentalnie się zarumieniły, chociaż jego głos wydawał jej się nieco inny niż zawsze. Nie było w nim już takiej pewności siebie jak kiedyś, teraz brzmiał zupełnie inaczej, był przepełniony cierpieniem. Julie czuła, że to właśnie ona doprowadziła go do takiego stanu. Był to jeden z powodów dla których nie chciała go widzieć. Nie mogłaby mu spojrzeć w oczy po tym wszystkim. Najpierw go zostawiła, a później wyjechała bez słowa, tak z dnia na dzień. Zdawała sobie sprawę, że kiedyś znowu go zobaczy, ale nie była przygotowana na to, że stanie się to tak szybko. Nie miała odwagi stanąć przed nim twarzą w twarz. Miała nadzieję że  przez ten czas o niej zapomni, znajdzie sobie kogoś innego. Jednak to się nie stało, on nadal o niej pamiętał. Po jej policzkach poleciało kilka gorzkich łez, kiedy znowu usłyszała jego głos.
-Gdybyś jednak zdecydowała się ze mną porozmawiać to wiesz gdzie mnie możesz znaleźć - powiedział zrezygnowany chcąc dodać jeszcze kilka najważniejszych słów, które mogły ją przekonać do rozmowy - Pamiętaj, że cię kocham.
   
          Słyszała jego każdy krok. W kilka sekund zszedł po schodach, trzasnął drzwiami i zapadła głucha cisza. Cholerna cisza, której tak bardzo nienawidziła. Kochała słuchać jego głosu, każde słowo jakie do niej mówił wywoływało uśmiech na jej twarzy. Jednak teraz było zupełnie inaczej jego głos był jak nóż, który wbijał się stopniowo w jej serce. Z każda chwilą bolało bardziej, nie mogla nic zrobić, była bez radna. Jego słowa powoli ją zabijały. Tak samo było kiedyś, ale wtedy raniło ją jak na nią krzyczał czy obrażał , a teraz doszło do tego ze rani ją słowo "kocham". 

          Jednak jej ciekawość i tym razem była silniejsza, szybko wstała z podłogi i podeszła do okna by go zobaczyć. Wtedy na nowo obudziły się w niej wszystkie uczucia jakimi go darzyła.
-Też cię kocham. - powiedziała po cichu sama do siebie, ocierając swoje łzy, które coraz szybciej spadały mocząc jej blond włosy.
    
          Przez kilka minut stała jeszcze przy oknie, czekając aż odjedzie. Widziała, że co jakiś czas Axl spoglądał na budynek, błądząc po nim wzrokiem, ale na szczęście, a może i nieszczęście jej nie zauważył. W końcu odjechał, znikając za zakrętem, ale ona jeszcze przez chwilę stałą w bezruchu próbując zrozumieć co się stało. Dała mu tak zwyczajnie odjechać. Dlaczego? Niestety na to pytanie nie znała odpowiedzi, nie umiała zrozumieć swojego zachowania, najwidoczniej zakochany człowiek robi różne rzeczy, pod wpływem emocji. Ostatni raz spojrzała na drogę, którą odjechał i odeszła od okna, podchodząc do drewnianej kołyski, która stała w salonie. Julie spojrzała na malutką dziewczynkę, która spała z uśmiechem na twarzy, śniąc na pewno o czymś przyjemnym. Taki widok zawsze ją rozczulał, dlatego i na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Gdyby on wiedział, że jesteś tutaj ze mną na pewno by nie przyjechał i nie mówiłby, że mnie kocha - powiedziała do małej dziewczynki, poprawiając jej kocyk - Ale tego nie wie i chyba tak będzie dla niego lepiej.


Tak jak wspominałam w ostatnim poście rozdział pojawił się akurat na weekend. Jestem zadowolona, że udało mi się go skończyć, chociaż nie jest za długi właściwie jest jedym z najkrótszych rozdziałów. Mam już napisaną dalszą część jednak pasowało mi skończyć akurat w takim momencie wiec musicie mi to wybaczyć, że wyszło tak mało. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że rozdział nie jest idealny i dużo mu do ideału brakuje, ale już tak dawno nie pisałam, że było mi trochę ciężko na nowo wczuć się w sytuację bohaterów. Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostawicie po sobie jakiś ślad. Odkąd dodałam post w poniedziałek zauważyłam, że liczba wyświetleń bardzo wzrosła więc mam nadzieję że będzie coraz lepiej. Niestety następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi, ale na pewno będzie to jeszcze jakoś w tym miesiącu. Dziękuje wszytskim za przeczytanie i zapraszam do komentowania :)

poniedziałek, 5 października 2015

~Powrót~


Chyba przyszedł czas na pewne wyjaśnieni, jeśli w ogóle ktoś tu jeszcze zagląda, ale chcę żebyście wiedzieli, że tak długa nie obecność nie wynikała z mojego lenistwa. Może zacznę od początku ostatni rozdział pojawił się tutaj 10 stycznia, pamiętam jak wtedy obiecałam sobie, że będę pisać regularnie, dodawać rozdział chociaż raz na miesiąc nawet miałam to zapisane w kalendarzu. Byłam bardzo pozytywnie nastawiona do powrotu na bloga i cieszyłam się na samą myśl, że znowu będę tutaj aktywa jednak los jak zawsze chciał inaczej. Pod koniec stycznia moje życie w jednej sekundzie uległo całkowitej zmianie. Wydarzyło się coś z czym już do końca będzie mi ciężko żyć. Nigdy nikomu o tym nie powiedziałam, sama nie wiem dlaczego jeśli już to na pewno nie powiedziałam nikomu całej prawdy, nigdy nie opowiedziałam tego co się wydarzyło, a dlaczego? Zwyczajnie było mi ciężko o tym mówić, nie mogłabym nawet powiedzieć tego słowa. Cały czas o tym myślałam, czułam się okropnie. Mijał tydzień za tygodniem, a ja nadal dzień w dzień o tym myślałam. Dopiero teraz mogę stwierdzić, że w jakimś stopniu się z tego wyleczyłam, chociaż te myśli, słowa cały czas powracają i na nowo zadają taki okropny ból. Zaczynałam pisać tego bloga jak byłam głupią nastolatką, uczennicą gimnazjum, to opowiadanie było jakaś ucieczką od moich problemów z których teraz się śmieje. Jednak dzisiaj znowu robię to samo. Chcę uciec od problemów, które nie są już moim nastoletnim wymysłem. Chciałam tutaj wrócić jeszcze przed wakacjami, ale nie dałam rady, byłoby mi ciężko pisać o jednym z głównych bohaterów tego opowiadania czyli o Axlu. Był w sumie pewien czas, kiedy byłam do niego wrogo nastawiona co wiązało się z powyżej przedstawioną sytuacją. Teraz wiem, że jestem już gotowa na nowo zacząć pisać.

Po pewnym czasie, gdy wróciłam do normalności kolejna sytuacja zmieniła moje życie. Nieszczęsna miłość, chociaż jak teraz na to patrze mogło być to tylko głupie zauroczenie, ale to nie zmienia faktu, że znowu cierpiałam. Faceci.. chyba mam do nich pecha, ale to nie o tym mowa. W końcu powoli zapomniałam o nieszczęśliwej miłości, kłótniach, krzykach i innych problemach z którymi spotykałam się na co dzień i w sumie nadal mam z nimi do czynienia, dlatego jestem teraz tutaj i piszę to dla Was. Chcę Wam powiedzieć, że zdecydowałam się tutaj powrócić, nie wiem co mi z tego wyjdzie, ale kolejny rozdział mam już prawie gotowy, zostały tylko jakieś poprawki, ale nad nimi muszę jeszcze trochę się pomęczyć bo nie chce do Was wrócić z byle czym. Na początku chciałam to wyjaśnienie napisać pod rozdziałem, ale stwierdziłam, że chyba jest za długie i na pewno nikt z Was nie pamięta o co chodziło w ty opowiadaniu, dlatego zostawiam Wam poniżej link do rozdziału, który już nie długo będzie kontynuowana i przypominam, że opowiadanie jest podzielone na dwie części jedna to historia Axla, a druga innego członka zespołu, który jak na razie jeszcze się nie ujawnił. Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze został i przeczyta to co mam zamiar tu stworzyć, ale nawet jeśli nie będę pisać dla siebie.    

Dziękuje wszystkim, którzy przeczytali to dość długie wyjaśnienie i zapraszam Was na kolejny rozdział - "Słowo kocham najmocniej rani", który pojawi się jakoś na dniach, ale najprawdopodobniej w weekend.

Kocham Was wszystkich! <3

Ostatni rozdział:~Uśmiech losu~

sobota, 10 stycznia 2015

~Rozdział 2~

 
   Od pewnego czasu każdy dzień wyglądał dla niego tak samo, nic nowego się nie działo, cały czas panował ten sam schemat. Kiedyś to granie koncertów dawało mu satysfakcje, spełnienie i siłę do życia, było to dla niego najważniejsze, skupiał na tym całą swoją uwagę i wkładał w to ogromny wysiłek. Jednak teraz gdy, to wszystko zatrzymało się w miejscu w jego życie wkradał się nuda. Jak sobie z tym radził? Jeżeli radzeniem można nazwać ciągle picie i branie narkotyków. Często też budził się nad ranem w zupełnie nie znanym mu miejscu u boku również nie znanej mu kobiety. Tym razem było tak samo. Wstał szybko i wyszedł z jej domu na słoneczne ulice Los Angeles. Pierwsze co zrobił to wyjął z kieszeni kurtki okulary i założył je na nos, rozglądając się dookoła.  Po chwili już wiedział, gdzie się znajduje i mógł obrać drogę do domu. Jednak podążał do niego dość powoli i niechętnie, obawiając się, że spotka w nim Angie. Często zastanawiał się po co mu ona, jest jego dziewczyną, ale czasem tylko mu przeszkadza, ma do niego ciągłe pretensje o alkohol, narkotyki i inne kobiety. Przecież mógłby ją zostawić i  być sam i nie wysłuchiwałby wtedy jej ciągłych pretensji. Jednak w głębi serca obawiał się samotności, wydawało mu się, że już dawno przestał ją kochać, nie potrafił określić jakimi uczuciami darzy tą drobną brunetkę.  Nie chciał jej krzywdzić, ale robił to codziennie. Liczne obietnice o rzuceniu narkotyków były na nic. Nie wyobrażał sobie dnia bez heroiny to ona była teraz jego jedyną ukochaną przyjaciółką poza nią nie liczyło się już nic. Z nią nie mógł się nudzić, zapewniała mu niesamowite doznania. Nie liczyło się to, że następnego dnia może się już nie obudzić, a jego życie dobiegnie końca. Kiedy Angie mówiła mu, że jest uzależniony i potrzebuje pomocy on zawsze stanowczo odpowiadał, że nie, uważał, że panuje nad tym wszystkim a w towarzystwie jakim się otacza branie narkotyków jest rzeczą naturalną.
 
Angie siedziała przy stole w kuchni nerwowo stukając palcami o szklankę pełną wody,  jak zawsze czekała na niego, nie spała całą noc, martwiła się kiedy nie wracał do domu. Wyobrażała sobie zawsze najgorsze scenariusze, że policja stanie przed jej drzwiami i powie, że nie żyje czy zadzwonią z pogotowia, że przedawkował. Na szczęście jeszcze nigdy się to nie zdarzyło i wracał do domu cały i zdrowy. Dziewczyna bardzo chciała mu pomóc uporać się z uzależnieniem jednak nie było to takie proste, pomimo jego licznych obietnic dotyczących zerwania z nałogiem nigdy się z nich nie wywiązywał. Bardzo ją to bolało, ale nigdy mu tego nie pokazywała, umiała doskonale ukryć przed nim swoje słabości i uczucia, pomocna jej w tym była praca jaką wykonywała, a mianowicie była aktorką, dlatego przychodziło jej to tak łatwo. Jednak nie chciała, żeby jej życie zamieniło się w jej prace, nie chciała cały czas przed nim grac kogoś innego kim nigdy nie była, a mianowicie, silnej kobiety. Nie raz były już takie sytuacje kiedy łzy mocno napływały jej do oczu, kiedy nie mogła już wytrzymać i miała ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, wybaczyć mu wszystko i  mocno go przytulić, ale czy to by coś dało? Poczułby tylko, że może robić to co zechce bo ona zawsze mu przebaczy. Jednak czy jej gra była dobrym rozwiązaniem? Nigdy nie byli idealną parą, dość często wybuchały w ich związku nie potrzebne kłótnie, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Angie czuła, że oddalają się od siebie, że on nie darzy już jej takimi uczuciami jak na początku ich związku. Czasem nawet miała wrażenie, że już mu się znudziła, że nie jest dla niego atrakcyjna w końcu tyle pięknych dziewczyn go otaczała, a przy nich ona była tylko zwyczajną kobietą, nie widziała w sobie niczego szczególnego godnego jego uwagi.
 
Jednak po kilku niespokojnych godzinach usłyszała upragniony dźwięk otwierających się drzwi i  w tym momencie wszystkie jej czarne myśli na temat tego co mogło się z nim stać natychmiast zniknęły, a na twarzy pojawił się nawet lekki uśmiech.
-Cześć - usłyszała jego głos i podniosła lekko głowę do góry by na niego spojrzeć.
-Gdzie byłeś całą noc, martwiłam się.
- Nie ważne, przecież już jestem - odpowiedział, podchodząc niepewnie do niej i próbując objąć.
- Ale tak nie może być, że nie wracasz na noc do domu i nie wiem gdzie jesteś, przecież o tym rozmawialiśmy, obiecałeś mi coś - powiedziała po cichu, również go obejmując.
-Wiem przepraszam to się więcej nie powtórzy- odpowiedział po chwili ciszy, wypuszczając Angie z uścisku by móc spojrzeć jej w oczy.
-Nie obiecuj mi czegoś czego nie będziesz w stanie dotrzymać.
-Ale będę się starać- powiedział już lekko poddenerwowany tym tematem.
-Nie wierzę ci już tyle razy zawiodłeś moje zaufanie tym razem będzie tak samo jestem tego pewna, zastanów się nad tym jeśli ci jeszcze w ogóle na mnie zależy, albo ja albo dragi wybór należy do ciebie- dopowiedziała  po chwili, cały czas patrząc mu w oczy. Widziała, że na jego twarzy malował się niepokój i lekkie zmieszanie, chciał coś powiedzieć jednak z tego zrezygnował - masz tydzień na zastanowienie się i ani dnia dłużej - dodała po czym wyszła z domu zostawiając go samego, jednak nie było to dobre rozwiązanie.

Systematyczność to nie jest jednak moja mocna strona... rozdział znowu dodaje z kilku miesięcznym opóźnieniem... Jest też dość krótki, ale napisałam w nim wszystko to co chciałam...nie lubię pisać długich rozdziałów bo zabraknie mi jeszcze pomysłów na następne jak w jednym będzie się działo za dużo.. W sumie w tym nie dzieje się nic specjalnie ciekawego, ale przedstawiam Wam kawałek historii innego członka zespołu pewnie domyślicie się o kogo chodzi, nie chciałam znowu skupić się tylko na postaci Axla, dlatego w tym rozdziale nawet się nie pojawia. Mam nadzieję, że Wam się spodobał zapraszam do komentowania:3

piątek, 17 października 2014

~1.Uśmiech losu~

   
   Przez krótką chwilę siedziałem jeszcze przy fortepianie zastanawiałem się czy chce kogoś teraz widzieć, jakoś nie miałem nastroju ani chęci na rozmowę. Jednak w tym przypadku ciekawość była silniejsza. Odłożyłem na bok nuty i powoli udałem się w kierunku drzwi. Bez zastanowienia je otworzyłem, a moim oczom ukazał się Slash.
-Kurwa- przekląłem pod nosem bo nie miałem najmniejszej ochoty na rozmowy z nim, właściwie na kłótnie bo spokojna wymiana zdań nie była nam pisana. Kiwnąłem tylko głową, że może wejść i zrobiłem mu miejsce w drzwiach, a on z brudnymi butami wszedł do domu i poszedł od razu do salonu. Westchnąłem ciężko i niechętnie udałem się za nim.
-Czego chcesz? -zapytałem przerywając niezręczną cisze, patrząc jak szuka czegoś w kieszeniach swojej ramoneski.
-Masz fajki? - przewróciłem  tylko oczami i rzuciłem w jego kierunku  pudełko czerwonych Marlboro razem z zapalniczką - dzięki - odpowiedział od niechcenia, odpalając papierosa,  nieco się uspokajając.
-Więc po co przyszedłeś? - zapytałem jeszcze raz już  lekko poddenerwowany, ponieważ nie lubię jak ktoś mnie olewa i  nie odpowiada na moje pytania.
-Widziałem ją w  Rolling Stone. - powiedział zaciągając się wcześniej zapalonym papierosem.
-Kogo widziałeś?- spojrzałem na niego zdziwiony analizują dokładnie w głowie jego słowa.
- No Julie kurwa - krzyknął- widziałem ją tutaj w Los Angeles sam zobacz -dodał wyjmując z coś z kurtki, rzucając na stół, a było to świeże wydanie gazety Rolling Stone z moją Julie na okładce. Patrzyłem się na ten magazyn przez dobre kilka minut i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Zacząłem go nerwowo przeglądać, szukając w nim czegoś o niej, ale jakoś niczego z tych nerwów nie mogłem znaleźć.
-Axl wiem gdzie... - powiedział Slash, ale krzyknąłem żeby się zamknął i nadal próbowałem wyszukać o niej jakiejś informacji.
-Wiem gdzie ona mieszka- kontynuował i ponownie rzucił na stół jakąś wygniecioną kartkę, a ja szybko wziąłem ją w swoje ręce.
-To jej adres, jesteś pewien?- zapytałem wpatrując się w to co nabazgrał na kawałku papieru.
-Może jest, może nie jest -odpowiedział powoli i zaczął się śmiać.
-Ja pierdole, jak masz zamiar mnie wkurwiać to wypierdalaj - wrzasnąłem łapiąc go za szmaty i prowadząc do drzwi -nie pokazuj mi się więcej na oczy- dodałem i z trzaskiem zamknąłem drzwi.
Wróciłem do pokoju i położyłem się na kanapie, cały czas patrząc się w biały sufit. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić, przecież mam jej adres, ale boję się jej spotkać chociaż ją kocham. Jest to dość dziwne. Zawsze myślałem, że wiem czego chce, a teraz? Stoję w miejscu i nie mam pojęcia w którą stronę mam iść, gdzie zrobić ten pierwszy krok?
   Julie napisała w liście, że kiedyś wszystko mi wyjaśni, więc może sama się odezwie? Ale jest pewien problem, ja już dłużej nie chce, nie mogę na nią czekać. Chciałbym już dzisiaj ją zobaczyć, przytulić, porozmawiać i poczuć jej słodki zapach. Nigdy nie myślałem, że w kimś się tak zakocham, że jakaś kobieta będzie mi w stanie zawrócić na tyle w głowie, że nie będę miał pojęcia co robić. Jednak ona to zrobiła. Do tej pory pamiętam jak się poznaliśmy kilka lat temu.
20.06.1988r
Siedziałem w jakiejś kawiarni czekając na moją dziewczynę, tak właściwie to nie wiem czy mogę nazwa ją moją dziewczyna bo jest po prostu jedną z wielu, ale ona chyba sobie za dużo wyobraża. Myślała że jak z nią będę to przestane się spotykać z innymi dziewczynami. Naiwna. Miałbym skończyć z laskami bo jej się tak podoba? Nigdy przecież nie będę się jej słuchał, nawet jej nie kocham.
-Widziałam cię wczoraj z inną w Rainbow jak mi się z tego wytłumaczysz? - moje przemyślenia przerwała Erin siadając obok mnie i jak zawsze mając jakiś problem.
-Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć - odpowiedziałem obojętnie nadal obserwując inne laski w tej kawiarni i muszę przyznać, że jedna przyciągnęła moją uwagę.  Siedziała z jakimś kolesiem,wyglądali jakby byli razem, ale to nie jest dla mnie żaden problem w niczym mi to nie przeszkadza.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! - krzyknęła na mnie po raz kolejny przerywając mi moje przemyślenia.
-Nie kurwa i odpierdol się ode mnie rozumiesz? Nic dla mnie nie znaczysz jesteś jak każda inna nic specjalnego - powiedziałem od niechcenia nadal obserwując dziewczynę która siedziała stolik dalej.
-Wiesz mam cię dość Axl to już koniec z nami-krzyknęła na mnie, a ja ponownie obdarzyłem ją obojętnym i chłodnym spojrzeniem.
-Zamknij się kurwa bo ludzie się patrzą - powiedziałem zachrypniętym głosem i poprawiłem okulary.
-Słyszysz co do ciebie mówię to koniec - powtórzyła myśląc, że zrobi tym na mnie jakieś wrażenie.
-No to zajebiście, a teraz spierdalaj -  odpowiedziałem i dmuchnąłem jej dymem od fajek w twarz śmiejąc się przy tym, a ona bez słowa wyszła.
   Postanowiłem zostać jeszcze chwilę i obserwować nieznajomą, która od samego początku przyciągnęła moją uwagę. Ma wszystko to co lubię w dziewczynach coś takiego pociągającego. Zauważyłem, że ona również na mnie spogląda, ale próbowała to ukryć więc się zaśmiałem bo wydawało mi się, że jest dość nieśmiała. Po kilku minutach chłopak siedzący z nią zostawił pieniądze na stoliku i wyszedł więc postanowiłem do niej podejść.
 -Mogę się dosiąść? - zapytałem patrząc jej w oczy, a ona kiwnęła twierdząco głową - Axl - powiedziałem starając się żeby brzmiało to dość miło i lekko się do niej uśmiechnąłem.
-Julie- powiedziała dość cicho i odwzajemniła mój uśmiech.

  Kiedy przypominam sobie tą sytuacje, momentalnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Dokładnie pamiętam jak wtedy wyglądała, co miała na sobie, pamiętam każe jej słowo. W tamtym momencie nie myślałem, że ją pokocham. Czemu to wszystko musi być takie trudne? Dlaczego mam tak przejebane w życiu? Nigdy nic się nie układa tak jakbym chciał, każdy ode mnie odchodzi tak jak Julie, a ja nie umiałem jej zatrzymać. Teraz jak wróciła nawet nie umiem z nią porozmawiać.
   Wziąłem do ręki kartkę z jej adresem i wpatrywałem się w nią przez dobre kilka minut.
-Kurwa - powiedziałem sam do siebie, gwałtownie wstałem założyłem kurtkę i pobiegłem do auta jadąc pod wskazany adres.

   Podczas drogi zastanawiałem się co jej powiem i czy w ogóle będzie chciała ze mną rozmawiać. Ale tak właściwie to nie jest najważniejsze, może nawet nic nie powiedzieć, ale ją zobaczę chociaż przez krótką chwilę i to się dla mnie liczy.
   Nigdy nie myślałem, nie zdawałem sobie z tego sprawy, że tak na prawdę kogoś pokocham. Kogoś z kim chciałbym się dzielić wszystkim co mam, oddałbym wszystko żeby tylko ją zobaczyć. Sława i pieniądze nic to nie daje jeżeli nie mogę być szczęśliwy. 
  Kiedyś myślałem, że jak Gunsi się wybiją i będziemy jednym z najlepszych zespołów nigdy nie będę samotny w końcu tyle dziewczyn kręci się w okół nas, ale to są zwykłe dziwki, które szukają przygody na jedną noc. Nie żeby mi to mocno przeszkadzało, kiedyś to uwielbiałem otaczać się towarzystwem samych kobiet w końcu sex, drugs and rock n'roll, ale jednak to było kiedyś teraz jestem zupełnie inny.
   Miłość zmienia ludzi nawet takich skurwieli jak ja, ale jednocześnie przynosi też dużo smutku i bólu, który jest nie do zniesienia. Miłość to dość dziwne uczucie nie umiem jej z niczym innym porównać, to jest coś takiego co czuje się do kogoś przez całe życie, nie chce się tej osoby stracić co ja zrobiłem, ale jak już ją odnajdę nie pozwolę jej nigdy uciec zostanie ze mną do samego końca.
   Zaparkowałem pod jakimś budynkiem, zastanawiałem się czy aby na pewno ona tu mieszka i czy Slash podał mi prawdziwy adres. Przez chwile siedziałem jeszcze w samochodzie, bałem się jej spojrzeć w oczy może to przeze mnie uciekła? Ale nie dowiem się tego dopóki z nią nie porozmawiam. Wyszedłem z samochodu i szybko poszedłem w stronę budynku, szukałem drzwi z numerem 23 i w końcu je znalazłem. Teraz już nie było odwrotu, zapukałem do drzwi czekając aż ją zobaczę.


Pierwszy rozdział już jest, prolog pojawił się 17 marca więc dość dawno. Przepraszam, że musieliście tyle czekać... W głowie mam od dawna cały plan tego opowiadania, ale z pisaniem tego jest dość ciężko, jakoś nie mogę się zebrać w sobie żeby pisać regularnie. Chciałabym żeby rozdział pojawiał się chociaż raz w miesiącu, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Powracając do tematu rozdziału napisałam go już jakieś dwa miesiące temu, a dopiero teraz go dodaje cały czas coś w nim zmieniałam nie podobało mi się coś, teraz też mi się nie podoba jest dość nudy, dużo w nim przemyśleń Axla, może i nawet za dużo, ale jednak były one w tym rozdziale potrzebne. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i że ktoś jeszcze pamięta o tym blogu i przeczyta to co napisałam, jeśli tak to zapraszam do komentowania, nawet jedno słowo czy się podobało czy nie, co zmienić, to bardzo by mi pomogło :) A więc komentujcie, dziękuje Wam za przeczytanie ;3

poniedziałek, 17 marca 2014

~Prolog~

Długo mnie tutaj nie było i to bardzo długo.. Prawie rok, ale strasznie tęskniłam za tym blogiem, a historię która zaczęłam pisać dawno temu nie umiałam jej dokończyć więc wracam zupełnie z czymś nowym mam nadzieję, że Wam się spodoba... oczywiście jeśli ktoś to przeczyta... Ogólnie to całe opowiadanie, które mam nadzieję uda mi się dokończyć chcę zadedykować kochanej Starlight za naszą wspaniałą przyjaźń i czas, który mi poświęciłaś <3 i dziękuje także Chloem za nasze durne rozmowy i to że kazałaś mi pisać ^^ A teraz zapraszam do czytania :)

Życie przemija bardzo szybko, zanim zdążymy się odwrócić jest już po nim.  Zasada by żyć tak jakby każdy dzień był twoim ostatnim przestała mnie powoli interesować. Można powiedzieć, że śmiało od niej odeszłem. Dlaczego? W życiu są pewne sytuacje, wydarzenia, które zmieniają człowieka nie do poznania. Kto by myślał, że na mnie coś aż tak wpłynie. Sam się tego nie spodziewałem, przyszło to samo, a pozostawiło takie wielkie zmiany. Jak już wcześniej wspomniałem żyj tak jakby każdy dzień był twoim ostatnim... Ta zasada towarzyszyła mi przez długi okres mojego życia.  Jednak nigdy nie sądziłem, że przestane ją wyznawać i wybiorę tak jakby bezpieczniejsze życie.

Następnie był okres gdzie chciałem wszystko planować co do sekundy, chciałem mieć wszystko pod kontrolą, ale to też nie wychodziło mi dobrze bo życia nie da się w pełni zaplanować. W pewnym momencie zgubiłem się skoro żadnej z tych zasad nie dało się utrzymać na dłużej. Pozostałem więc na bezpiecznej pozycji by nie iść w żadną z tych zasad. Bylem pomiędzy, może i też byłem rozdarty nie wiedziałem co wybrać, co będzie dla mnie lepsze. Wtedy pojawił się następny problem. Osoba na której mi zależało, odeszła.... Po prostu uciekał ode mnie zostawiając głupi list i pełno nie wyjaśnionych spraw. Znowu się zgubiłem... Nie wiedziałem czy wróci czy też nie... Nie wiedziałem czy mam jej szukać czy odpuścić...

Minął rok odkąd zostawiła mnie samego a ja nadal nie rozwiązałem spraw które są zawarte w tak krótkim liście....

17.05.1989r.

Długo się zbierałam, żeby Ci to powiedzieć... Jednak nie mam odwagi, dlatego pisze... Znam Cię dosyć krótko, ale wystarczająco dobrze bo wiem o Tobie wszystko... W tak krótkim czasie zdążyłam Cię i pokochać i znienawidzić... Dwa zupełnie inne uczucia. Zastanawiałam się czy jest to możliwe... I doszłam do wniosku, że z Tobą takie rzeczy są możliwe.

Chwile związane z Tobą, które dawały mi szczęście mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Nie wiem dlaczego z Tobą nadal byłam... Ale mimo to dawałeś mi poczucie bezpieczeństwa, sama nie wiem jak to możliwe...

W moim życiu w pewnym momencie coś się zmieniło, dostałam pewną szanse, której nie chce zmarnować... Jednak jest pewien problem, który mi to uniemożliwia... Dlatego właśnie odchodzę, potrzebuje czasu... Muszę przemyśleć kilka rzeczy, poukładać sobie życie na nowo...

Możesz być pewien, że kiedyś wrócę i to wszystko Ci wyjaśnię... Nadal Cię kocham i chce dla Ciebie jak najlepiej, chce żebyś był szczęśliwy.....
Julie

Nadal dręczy mnie ta sprawa szansy która dostała i problemu który to jej uniemożliwia. Nie mam pojęcia o co może w tym chodzić . Wiem, że nie pozostało mi nic innego tylko czekać jak wróci i mi to wszystko wyjaśni.

Siedziałem wpatrzony w klawisze fortepianu i zastanawiałem się jaką melodie wymyśleć do ty słów, które od pewnego czasu chodziły mi po głowie....

When I look into your eyes
I can see a love restrained
But darling when I hold you
Don't you know I feel the same

Śpiewałem po cichu, powoli naciskając klawisze. Kiedy w końcu każda nuta idealnie pasowała, usłyszałem lekkie pukanie do drzwi.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Info

Dawno mnie tutaj nie było ostatni rozdział pojawił się tu 23 kwietnia... 
Chyba już każdy zapomniał o tym blogu, ale jeśli ktoś tu zagląda to zapraszam Was na mojego nowego bloga w sumie to nie jest taki nowy bo powstał w maju....
Jesli ktoś ma jeszcze ochotę poczytać moją twórczość to zapraszam na:

 rock-n-roll-guns-n-roses.blogspot.com

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 1



Po dwóch miesiącach mojej nieobecności na blogu wstawiam dzisiaj nowy rozdział z którym strasznie się męczyłam.. Zmieniałam go tyle razy, ale nadal mi się nie podoba, jednak postanowiłam, że go wstawię i sami go ocenicie... Przepraszam że wyszedł do niczego.. i jest taki krótki... Przepraszam za błędy      


               W końcu wróciłam do mojego ukochanego Los Angeles, nie było mnie tutaj tylko tydzień, a czuję się jakbym wróciła po roku. Nie umiem wytrzymać bez tego miasta jednego dnia i nie tylko bez niego. Stęskniłam się za piątka moich ukochanych wariatów,a zwłaszcza ze jednym z nim. Przez cały tydzień marzyłam tylko o tym, żeby przytulic się do niego i złożyć pocałunek na jego ustach, przez co musiałam stanąć na palcach co wywoływało na jego twarzy uśmiech.

                Szłam jak najszybciej się dało przez zatłoczone ulice Miasta Aniołów. Postanowiłam, że na początek pójdę do siebie i trochę się ogarnę, a później odwiedzę chłopaków. Po jakiś piętnastu minutach marszu stałam już przed drzwiami mojego skromnego domu i szukałam w torebce kluczy jednak ich nie znalazłam. Nacisnęłam na klamkę,a drzwi otworzyły się bez żadnych oporów co wywołało u mnie zdziwienie i przerażenie bo pamiętałam, że je zamykałam przed wyjazdem. Weszłam po cichu do środka i wszystko się wyjaśniło. Na podłodze leżały butelki po Jacku Danielsie i męskie ciuchy co oznaczało tylko jedno, że chłopacy pod moją nieobecność postanowili u mnie zamieszkać. Stanęłam w salonie i zaczęłam się przyglądać śpiącym chłopakom jedynie brakowało mi tylko Adlera, który po chwili wszedł do pokoju nawet mnie nie zauważając.

- Hej Steven. – powiedziałam do chłopaka.

- O hej Laura.- odpowiedział mi najzwyczajniej w świecie jednak po chwili podbiegł do mnie i zaczął mnie przytulać- Laura wróciłaś! Chłopaki budźcie się Laura wróciła!

- Czego drzesz tą mordę! – warknął Axl. – O kurwa Laura już wróciłaś miałaś być za tydzień.

- Też się cieszę, że cię widzę.

- Co tu się dzieję? – powiedział zaspany Duff, a ja podbiegłam do niego i zaczęłam go przytulać, ale po jego minie widział, że nie był zadowolony z mojego wcześniejszego przyjazdu.

- Kochanie nie cieszysz się, że przyjechała wcześniej? Coś się  stało? – spojrzałam w oczy blondyna jednak on ciągle uciekał wzrokiem.

- Wszystko dobrze, tylko wywalili nas z mieszkania bo nie płaciliśmy czynszu.

- A jeśli mogę zapytać to jakim cudem dostaliście się do mnie?

- Ja się tak jakby włamałem. – odpowiedział na moje pytanie Izzy.

- Pozostawię to bez komentarza. Czyli teraz będziecie mieszkać u mnie?

- Tak wyszło. – powiedział Rose i delikatnie mnie pocałował na co Duff się wkurwił.

- Co to było?! – krzyknął na Rudego, a on zaczął udawać, że nie wie o co chodzi.

- Kochanie uspokój się, przecież nic się nie stało. – powiedziałam do swojego chłopaka , a on odepchnął mnie od siebie i podszedł do Axla.

- Znajdź sobie własna dziwkę, a nie się do mojej przystawiasz!

- Kurwa Duff nazwałeś mnie dziwką! – krzyknęłam na niego.

- Nie o to mi chodziło, nie chciałem tego powiedzieć!

- Ale powiedziałeś!

- No już mówiłem, że przepraszam! – krzyknął na mnie i z całej siły złapał mnie za nadgarstki, ale Izzy go odciągnął, a on wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

- Dzięki Axl jak zawsze musiałeś wszystko spierdolić! – krzyknęłam  na niego chociaż wcale nie chciałam tego robi, ale poniosły mnie emocje. Nie wiem jak Duff mógł nazwać mnie dziwką… Jestem w domu od kilku minut, a on już musi robić mi jakieś awantury o głupi pocałunek. Usiadłam koło Slasha i wzięłam od niego butelkę Danielsa.

- Przecież ty nie pijesz.

-  Ale teraz piję, masz z tym jakiś problem?!

- Laura spokojnie. – powiedział Steven.

- Przepraszam was, ale się zdenerwowałam. – oparłam głowę o ramię Hudsona i zaczęłam płakać.

- To moja wina – powiedział Axl – ale przecież Duff wie, że znamy się od dziecka i był to tylko taki przyjacielski pocałunek.

- No wie, ale pewnie nadal chodzi o tą Stephanie. – burknął Adler niby pod nosem, ale wszyscy usłyszeli.

- Jaką Stephanie? – zapytałam się chłopaków, przez łzy.

- A żadną Stephanie, nie znamy nikogo takiego. – zaczął tłumaczyć Steven – Coś mi się musiało pomylić

- Nie róbcie ze mnie głupiej! – chłopacy spojrzeli na Izzyego co oznaczało, że to właśnie on ma mi wszystko opowiedzieć.

- Wiesz Laura bo… Duff cię zdradził i to nie raz.. – Izzy spojrzał na mnie, a ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać-  A Stephanie była tak jakby jego dziewczyną, ale przespała się z Axlem czyli była zwykła dziwką. Dlatego Duff się tak dziwnie zachowuje bo chciał żebyśmy ci tego nie mówili, ale ja nie mam zamiaru patrzeć na to jak on cię krzywdzi! – krzyknął Izzy i zaczął mnie przytulać szepcząc mi na ucho, że nie pozwoli na to Blondynowi.

                Obudziłam się po kilku godzinach w swoim pokoju, a obok mnie leżał Duff. Jak na niego spojrzałam to znowu zaczęłam płakać przez co on się obudził.

- Nie płacz już kochanie, przecież cię przeprosiłem. Wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć , poniosło mnie.

- Duff…. Ja wiem o wszystkim.

- Ale o czym wiesz bo ja nic z tego nie rozumiem?

- Zdradzasz mnie Duff… Co ja ci takiego zrobiłam, że mnie tak potraktowałeś? Teraz już wiem, że jak nic dla ciebie nie znaczę..

- Kto ci takich kłamstw naopowiadał nigdy cię nie zdradziłem!

-  Izzy mi powiedział  i Steven o tej całej Stepanie i innych dziwkach, z którymi się pierdoliłeś za moimi plecami! – w tej chwili nie wytrzymałam i uderzyłam Blondyna w twarz – Nawet teraz kłamiesz! Nie chce mi się już na ciebie patrzeć! Idź wyładuj swoje złe emocje na tych wszystkich dziwkach,które tak cię uwielbiają! – wybiegłam z pokoju i wpadłam na schodach na Axla…