poniedziałek, 17 marca 2014

~Prolog~

Długo mnie tutaj nie było i to bardzo długo.. Prawie rok, ale strasznie tęskniłam za tym blogiem, a historię która zaczęłam pisać dawno temu nie umiałam jej dokończyć więc wracam zupełnie z czymś nowym mam nadzieję, że Wam się spodoba... oczywiście jeśli ktoś to przeczyta... Ogólnie to całe opowiadanie, które mam nadzieję uda mi się dokończyć chcę zadedykować kochanej Starlight za naszą wspaniałą przyjaźń i czas, który mi poświęciłaś <3 i dziękuje także Chloem za nasze durne rozmowy i to że kazałaś mi pisać ^^ A teraz zapraszam do czytania :)

Życie przemija bardzo szybko, zanim zdążymy się odwrócić jest już po nim.  Zasada by żyć tak jakby każdy dzień był twoim ostatnim przestała mnie powoli interesować. Można powiedzieć, że śmiało od niej odeszłem. Dlaczego? W życiu są pewne sytuacje, wydarzenia, które zmieniają człowieka nie do poznania. Kto by myślał, że na mnie coś aż tak wpłynie. Sam się tego nie spodziewałem, przyszło to samo, a pozostawiło takie wielkie zmiany. Jak już wcześniej wspomniałem żyj tak jakby każdy dzień był twoim ostatnim... Ta zasada towarzyszyła mi przez długi okres mojego życia.  Jednak nigdy nie sądziłem, że przestane ją wyznawać i wybiorę tak jakby bezpieczniejsze życie.

Następnie był okres gdzie chciałem wszystko planować co do sekundy, chciałem mieć wszystko pod kontrolą, ale to też nie wychodziło mi dobrze bo życia nie da się w pełni zaplanować. W pewnym momencie zgubiłem się skoro żadnej z tych zasad nie dało się utrzymać na dłużej. Pozostałem więc na bezpiecznej pozycji by nie iść w żadną z tych zasad. Bylem pomiędzy, może i też byłem rozdarty nie wiedziałem co wybrać, co będzie dla mnie lepsze. Wtedy pojawił się następny problem. Osoba na której mi zależało, odeszła.... Po prostu uciekał ode mnie zostawiając głupi list i pełno nie wyjaśnionych spraw. Znowu się zgubiłem... Nie wiedziałem czy wróci czy też nie... Nie wiedziałem czy mam jej szukać czy odpuścić...

Minął rok odkąd zostawiła mnie samego a ja nadal nie rozwiązałem spraw które są zawarte w tak krótkim liście....

17.05.1989r.

Długo się zbierałam, żeby Ci to powiedzieć... Jednak nie mam odwagi, dlatego pisze... Znam Cię dosyć krótko, ale wystarczająco dobrze bo wiem o Tobie wszystko... W tak krótkim czasie zdążyłam Cię i pokochać i znienawidzić... Dwa zupełnie inne uczucia. Zastanawiałam się czy jest to możliwe... I doszłam do wniosku, że z Tobą takie rzeczy są możliwe.

Chwile związane z Tobą, które dawały mi szczęście mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Nie wiem dlaczego z Tobą nadal byłam... Ale mimo to dawałeś mi poczucie bezpieczeństwa, sama nie wiem jak to możliwe...

W moim życiu w pewnym momencie coś się zmieniło, dostałam pewną szanse, której nie chce zmarnować... Jednak jest pewien problem, który mi to uniemożliwia... Dlatego właśnie odchodzę, potrzebuje czasu... Muszę przemyśleć kilka rzeczy, poukładać sobie życie na nowo...

Możesz być pewien, że kiedyś wrócę i to wszystko Ci wyjaśnię... Nadal Cię kocham i chce dla Ciebie jak najlepiej, chce żebyś był szczęśliwy.....
Julie

Nadal dręczy mnie ta sprawa szansy która dostała i problemu który to jej uniemożliwia. Nie mam pojęcia o co może w tym chodzić . Wiem, że nie pozostało mi nic innego tylko czekać jak wróci i mi to wszystko wyjaśni.

Siedziałem wpatrzony w klawisze fortepianu i zastanawiałem się jaką melodie wymyśleć do ty słów, które od pewnego czasu chodziły mi po głowie....

When I look into your eyes
I can see a love restrained
But darling when I hold you
Don't you know I feel the same

Śpiewałem po cichu, powoli naciskając klawisze. Kiedy w końcu każda nuta idealnie pasowała, usłyszałem lekkie pukanie do drzwi.