To ten rozdział miał się dzisiaj nie pojawić bo nie wiedziałam jak mam go napisać więc wyszedł taki do niczego. Wybaczcie.
Życzę Wam wszystkim wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku i dużo Gunsów.
Ten rozdział jest prezentem świątecznym dla Starlight i nie tylko świątecznym : D może i jest taki sam jaki dostałam od ciebie i nie wyszedł za dobrze, ale musiałaś kochana coś dostać <3
Rozdział 2 - Diablica.
24.12.1987 rok
Izzy wcale
nie biegł szybko starzej się biedaczek więc po chwili już go dogoniliśmy, ale
Duff nie wyhamował i się na niego wywalił co wywołało u mnie śmiech.
- I z czego
się cieszysz?
- Z ciebie,
szkoda że nie możesz zobaczyć swojej miny, a będę się cieszył jeszcze bardziej
jak wrócisz się do tej sekretarki i nas wypiszesz z tego durnego
wolontariatu. A mówiąc nas mam namyśli siebie i Duffa bo Stevenowi i Slashowi
to się należy.
- Nie wypisze
was zapomnij. – Izzy wstał z chodnika, a Duff jeszcze tam leżał i się dziwnie
patrzył.
- No kurwa
czemu?!
- Bo jak będę
wyglądał przy Victorii.
- Normalnie,
że zapisałeś kolegów, ale to zagraża twojemu życiu i zdrowiu więc musisz ich
wypisać!
- Axl ma
racje to będzie zupełnie normalne. –wtrącił się Duff który właśnie wstał i
otrzepywał się piachu.
- No niech
wam będzie.
- I to
chciałem usłyszeć ,a teraz Axl wracamy do domu zemścić się na chłopakach!
- Nie mam
nic przeciwko!
24.12.1987
rok
- Axl otwórz
drzwi!
- Spierdala
ja jeszcze śpię!
- Zawsze
wszystko muszę sam robić.
- Izzy! Jak
ja dawno cię nie widziałam! – znajoma dziewczyna przytuliła mnie i
szybko ruszyłą w stronę kuchni.
- Axl mówiłam
ci nie śpi się na stole! – skarciła go dziewczyna i rzuciła plastikową butelką
na co on tylko pokazał jej środkowy palec.
- Stevenku
gdzie jesteś!?
- Carla?! –
krzyknął Adler podnosząc swoje cielsko z kanapy.
- A
spodziewałeś się kogoś innego na święta!
- No nie, ale
się ciesze że cię widzę kochana! – Steven przytulił Carle, a ja nadal nie
wiedziałem o co chodzi więc postanowiłem się zapytać Axla – Ej co to za
dziewczyna?
- Carla.
- No dobra,
ale kim ona jest?
- Ja możesz
jej nie pamiętać tej zaciesznej istotki to siostra Stevena miała przyjechać do
nas na święta.
- Nikt mi nic
nie mówił, że ma przyjechać!
- To już
wiesz robisz problem!
- I kto to
mówi, a wczoraj wkurwiałeś się o to że Duff zajął ci twój ulubiony fotel!
- Bo ten
fotel jest mój! Ale to jest inna sprawa nie wracajmy do tego.
- Co tu za
kłótnie moje uszy słyszą już zbierać się Axl dalej po choinkę trzeba iść! –
krzyknęła dziewczyna z zacieszem na twarzy jaka ona jest podobna do Stevena – A
ty Izzy też nie patrz się tak tylko się rusz i ogarnij tutaj z Duffem bo nawet
nie ma miejsca na choinkę, a dziecko biorę ze sobą.
- Co jakie
dziecko, nie będę płacił żadnych alimentów! – do kuchni wszedł zaspany Slash,
który usłyszał tylko końcówkę naszej rozmowy, a właściwie gadaniny Carli bo
mnie nawet nie dopuściła do słowa.
- Oj Sauli
nie chodzi tu o żadne alimenty tylko o moje dziecko nie zostawię jej samej
tutaj z wami.
- Ej ale
czemu ja tak lubię tą małą! – trochę się zgubiłem Carla mówiła tak szybko, że
nie dało się jej zrozumieć, a Slash chce się opiekować jej dzieckiem?
- Dobra to się nią zajmij, Steven poszedł się z
nią przywitać.
- Jestem już
gotowy możemy iść! – wrzasnął Axl.
- Steven
idziemy! – dziewczyna zawołała brata i wyszli z domu.
- Co to
było?! Ona gada jak jakaś nakręcona! – wtrącił się Duff.
- A gdzie to
dziecko? – zapytałem się Slash.
- Pewnie u
Stevena w pokoju choć Duff zajmiemy się mała, a ty Izzy tu posprzątaj! – krzyknął Hudson i szybko pobiegł na górę.
Slash
- No nie mała
jak mogłaś ty diablico!- krzyknąłem na dziecko które właśnie zjadło wszystkie
czekoladki z kalendarzyka – Matka ci własnego nie kupiła?
- Kupiła, ale
twój miał ładniejszy obrazek- powiedziała z trudem mała uśmiechając się
złowieszczo.
- A jak masz
malutka na imię? – zapytał się słodziutko Duff.
- Nie powiem
ci! – krzyknęła mała i pokazała Duffowi język.
- Slash
jesteś pewny że to dziecko Carli bo mi to ona trochę Axla przypomina.
- No masz
racje, tyle że ruda nie jest.
- A czemu
tobie twarzy nie widać?
- Hahah, a to
dobre ty mała Diablico bo wujek Slash ma takie dzikie włosy.Choć idziemy na
dół. – Blondyn wziął mała na ręce i poszli do kuchni, a ja powlokłem się za
nimi. Jak to dziecko było mniejsze to było grzeczne, a teraz to się nawet moich
włosów czepia.
- Ty też masz
dziwne włosy takie kolorowe. – powiedziała mała.
- Do wujek
Duff tak lubi i tak sobie nosi, a ty teraz tu sobie posiedzisz i no nie będziesz się nigdzie ruszać tak?
- Nie.
- Co nie?
- Bo ja nie
chce tu siedzieć, chce do mamy. – naburmuszyła się Diablica.
- Mama zaraz
przyjdzie poszła kupić choinkę z wujkiem Axlem i Stevenem.
- Nie lubię cię.
- Widzisz
Duff nawet takie małe dzieci cie nie lubią, a ty się dziwisz, że żadna cię nie chce.
- Zamknij się
Izzy i wracaj do sprzątania! A i ciebie też żadna nie chce!
- Musze
zapalić.
- Hudson
oszalałeś przy dziecku, na dwór wypierdalaj!
- Co to
znaczy wypier-dalaj ?-zapytała się z trudem sześciolatka.
- No widzisz
jakiego słownictwa uczysz tą Diablice!
- Kurwa no
sory,! – Duff zakrył sobie buzie ręką i wyszedł do kuchni,a mnie
zostawił z tym małym złem.
**********
- I tak właśnie
Steven zepsuł całą wigilie jak byliśmy mali! – zakończyła swoją historię Carla.
- Dobra
możemy już jeść ? – zapytał się Axl.
- Pojebało
cię jeszcze życzenia! – wtrącił się Slash.
- To ja życzę
wam wszystkim.. – piękne i epicki początek życzeń Axla przerwał wielki huk,
wszyscy spojrzeli na małą Diablice (tak
na prawdę nazywa się Debby) która wywaliła choinkę.
- To mamy
świąteczną destrukcje! – krzyknął Izzy, który odezwał się tego wieczoru po raz pierwszy.
- Wypijmy za
to! – wrzasnął Slash.
Wszyscy później
dokończyli składać sobie życzenia, które były ocenzurowane bo Debby szbko
uczyłą się nowych słów. W nowym roku Duff znalazł sobie dziewczynę, a Izzy
postanowił normalnie zaprosić gdzieś Victorie i nikogo już nie zapisał do
wolontariatu. Carla i Diablica zamieszkały w Los Angeles,a Steven lata do nich codziennie. Slash i Axl żyją nadal tak jak dawniej czyli jedną wielką imprezą.
Koniec.
Ten prezent jest WSPANIAŁY! <3 Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńIzzy! ! ! ! ! :D Ahh ten mój mąż... ^^
O Gunsi i dziecko haha :D Slash od razu taki chętny do zajmowania się Diablicą ale jak mu zjadła kalendarzyk to mu się odechcialo haha :D
Przeklinanie przy dziecku, oj nieładnie :P
A Carla faktycznie musi być siostrą Stevena, tyle gada :D
Fajna wigilia ^^ Gunsowa <3
Jeszcze raz wesołych i wszystkiego dobrego :*
http://duff-give-me-a-whisper.blogspot.com/2012/12/rozdzia-8.html nowy rozdział
OdpowiedzUsuńU mnie nowy!
OdpowiedzUsuńhttp://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/
Siemka ;] Dzięki za Twoją opinię, naprawdę ;D Niestety nie miałam teraz zbyt wiele czasu na czytanie Twojego bloga (postaram się to nadrobić w piątek albo sobotę)ale przeczytałam to świąteczne opowiadanie i kurde muszę powiedzieć, że mi się spodobało! Także masz nową czytelniczkę :)
OdpowiedzUsuńDash.
Widzę, że też początki. Też zaczynam prowadzić bloga o opowiadaniu o Gunsach. To mój adres: http://to-the-jungle.blogspot.com/ serdecznie zapraszam. jeśli uważasz to za spam, to przepraszam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za wizytę i pozostawienie swojej opinii. Wielkie dzięki;)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział, także jak będziesz miała czas to wbijaj ;D http://patiencecommunityproperty.blogspot.com/2013/01/r21.html
OdpowiedzUsuńDash.