poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 2



To ten rozdział miał się dzisiaj nie pojawić bo nie wiedziałam jak mam go napisać więc wyszedł taki do niczego. Wybaczcie.
Życzę Wam wszystkim wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku i dużo Gunsów.

Ten rozdział jest prezentem świątecznym dla Starlight i nie tylko świątecznym : D może i jest taki sam jaki dostałam od ciebie i nie wyszedł za dobrze, ale musiałaś kochana coś dostać <3

Rozdział 2 - Diablica. 
24.12.1987 rok


Izzy wcale nie biegł szybko starzej się biedaczek więc po chwili już go dogoniliśmy, ale Duff nie wyhamował i się na niego wywalił co wywołało u mnie śmiech.

- I z czego się cieszysz?

- Z ciebie, szkoda że nie możesz zobaczyć swojej miny, a będę się cieszył jeszcze bardziej jak wrócisz się do tej sekretarki i nas wypiszesz z tego durnego wolontariatu. A mówiąc nas mam namyśli siebie i Duffa bo Stevenowi i Slashowi to się należy.

- Nie wypisze was zapomnij. – Izzy wstał z chodnika, a Duff jeszcze tam leżał i się dziwnie patrzył.

- No kurwa czemu?!

- Bo jak będę wyglądał przy Victorii.

- Normalnie, że zapisałeś kolegów, ale to zagraża twojemu życiu i zdrowiu więc musisz ich wypisać!

- Axl ma racje to będzie zupełnie normalne. –wtrącił się Duff który właśnie wstał i otrzepywał się  piachu.

- No niech wam będzie.

- I to chciałem usłyszeć ,a teraz Axl wracamy do domu zemścić się na chłopakach!

- Nie mam nic przeciwko!

24.12.1987 rok

- Axl otwórz drzwi!

- Spierdala ja jeszcze śpię!

- Zawsze wszystko muszę sam robić.

- Izzy! Jak ja dawno cię nie widziałam! – znajoma dziewczyna przytuliła mnie i szybko ruszyłą w stronę kuchni.

- Axl mówiłam ci nie śpi się na stole! – skarciła go dziewczyna i rzuciła plastikową butelką na co on tylko pokazał jej środkowy palec.

- Stevenku gdzie jesteś!?

- Carla?! – krzyknął Adler podnosząc swoje cielsko z kanapy.

- A spodziewałeś się kogoś innego na święta!

- No nie, ale się ciesze że cię widzę kochana! – Steven przytulił Carle, a ja nadal nie wiedziałem o co chodzi więc postanowiłem się zapytać Axla – Ej co to za dziewczyna?

- Carla.

- No dobra, ale kim ona jest?

- Ja możesz jej nie pamiętać tej zaciesznej istotki to siostra Stevena miała przyjechać do nas na święta.

- Nikt mi nic nie mówił, że ma przyjechać!

- To już wiesz robisz problem!

- I kto to mówi, a wczoraj wkurwiałeś się o to że Duff zajął ci twój ulubiony fotel!

- Bo ten fotel jest mój! Ale to jest inna sprawa nie wracajmy do tego.

- Co tu za kłótnie moje uszy słyszą już zbierać się Axl dalej po choinkę trzeba iść! – krzyknęła dziewczyna z zacieszem na twarzy jaka ona jest podobna do Stevena – A ty Izzy też nie patrz się tak tylko się rusz i ogarnij tutaj z Duffem bo nawet nie ma miejsca na choinkę, a dziecko biorę ze sobą.

- Co jakie dziecko, nie będę płacił żadnych alimentów! – do kuchni wszedł zaspany Slash, który usłyszał tylko końcówkę naszej rozmowy, a właściwie gadaniny Carli bo mnie nawet nie dopuściła do słowa.

- Oj Sauli nie chodzi tu o żadne alimenty tylko o moje dziecko nie zostawię jej samej tutaj z wami.

- Ej ale czemu ja tak lubię tą małą! – trochę się zgubiłem Carla mówiła tak szybko, że nie dało się jej zrozumieć, a Slash chce się opiekować jej dzieckiem?

-  Dobra to się nią zajmij, Steven poszedł się z nią przywitać.

- Jestem już gotowy możemy iść! – wrzasnął Axl.

- Steven idziemy! – dziewczyna zawołała brata i wyszli z domu.

- Co to było?! Ona gada jak jakaś nakręcona! – wtrącił się Duff.

- A gdzie to dziecko? – zapytałem się Slash.

- Pewnie u Stevena w pokoju choć Duff zajmiemy się mała, a ty Izzy tu posprzątaj! – krzyknął Hudson i szybko pobiegł na górę.

Slash

- No nie mała jak mogłaś ty diablico!- krzyknąłem na dziecko które właśnie zjadło wszystkie czekoladki z kalendarzyka – Matka ci własnego nie kupiła?

- Kupiła, ale twój miał ładniejszy obrazek- powiedziała z trudem mała uśmiechając się złowieszczo.

- A jak masz malutka na imię? – zapytał się słodziutko Duff.

- Nie powiem ci! – krzyknęła mała i pokazała Duffowi język.

- Slash jesteś pewny że to dziecko Carli bo mi to ona trochę Axla przypomina.

- No masz racje, tyle że ruda nie jest.

- A czemu tobie twarzy nie widać?

- Hahah, a to dobre ty mała Diablico bo wujek Slash ma takie dzikie włosy.Choć idziemy na dół. – Blondyn wziął mała na ręce i poszli do kuchni, a ja powlokłem się za nimi. Jak to dziecko było mniejsze to było grzeczne, a teraz to się nawet moich włosów czepia.

- Ty też masz dziwne włosy takie kolorowe. – powiedziała mała.

- Do wujek Duff tak lubi i tak sobie nosi, a ty teraz tu sobie posiedzisz  i no nie będziesz się nigdzie ruszać tak?

- Nie.

- Co nie?

- Bo ja nie chce tu siedzieć, chce do mamy. – naburmuszyła się Diablica.

- Mama zaraz przyjdzie poszła kupić choinkę z wujkiem Axlem i Stevenem.

- Nie lubię cię.

- Widzisz Duff nawet  takie małe dzieci cie nie lubią, a ty się dziwisz, że żadna cię nie chce.

- Zamknij się Izzy i wracaj do sprzątania! A i ciebie też żadna nie chce!

- Musze zapalić.

- Hudson oszalałeś przy dziecku, na dwór wypierdalaj!

- Co to znaczy wypier-dalaj ?-zapytała się z trudem sześciolatka.

- No widzisz jakiego słownictwa uczysz tą Diablice!

- Kurwa no sory,! – Duff zakrył sobie buzie ręką i wyszedł do kuchni,a mnie zostawił z tym małym złem.                                                           

   
  **********



- I tak właśnie Steven zepsuł całą wigilie jak byliśmy mali! – zakończyła swoją historię  Carla.

- Dobra możemy już jeść ? – zapytał się Axl.

- Pojebało cię jeszcze życzenia! – wtrącił się Slash.

- To ja życzę wam wszystkim.. – piękne i epicki początek życzeń Axla przerwał wielki huk, wszyscy spojrzeli na małą Diablice  (tak na prawdę nazywa się Debby) która wywaliła choinkę.

- To mamy świąteczną destrukcje! – krzyknął Izzy, który odezwał się tego wieczoru po  raz pierwszy.

- Wypijmy za to! – wrzasnął Slash.



                        Wszyscy później dokończyli składać sobie życzenia, które były ocenzurowane bo Debby szbko uczyłą się nowych słów. W nowym roku Duff znalazł sobie dziewczynę, a Izzy postanowił normalnie zaprosić gdzieś Victorie i nikogo już nie zapisał do wolontariatu. Carla i Diablica zamieszkały w Los Angeles,a Steven lata do nich codziennie. Slash i Axl żyją nadal tak jak dawniej czyli jedną wielką imprezą.
                                                                      
                                                                         Koniec.

7 komentarzy:

  1. Ten prezent jest WSPANIAŁY! <3 Dziękuję <3

    Izzy! ! ! ! ! :D Ahh ten mój mąż... ^^
    O Gunsi i dziecko haha :D Slash od razu taki chętny do zajmowania się Diablicą ale jak mu zjadła kalendarzyk to mu się odechcialo haha :D
    Przeklinanie przy dziecku, oj nieładnie :P
    A Carla faktycznie musi być siostrą Stevena, tyle gada :D
    Fajna wigilia ^^ Gunsowa <3
    Jeszcze raz wesołych i wszystkiego dobrego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. http://duff-give-me-a-whisper.blogspot.com/2012/12/rozdzia-8.html nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nowy!
    http://life-in-the-paradise-city.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Siemka ;] Dzięki za Twoją opinię, naprawdę ;D Niestety nie miałam teraz zbyt wiele czasu na czytanie Twojego bloga (postaram się to nadrobić w piątek albo sobotę)ale przeczytałam to świąteczne opowiadanie i kurde muszę powiedzieć, że mi się spodobało! Także masz nową czytelniczkę :)

    Dash.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że też początki. Też zaczynam prowadzić bloga o opowiadaniu o Gunsach. To mój adres: http://to-the-jungle.blogspot.com/ serdecznie zapraszam. jeśli uważasz to za spam, to przepraszam.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję za wizytę i pozostawienie swojej opinii. Wielkie dzięki;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy rozdział, także jak będziesz miała czas to wbijaj ;D http://patiencecommunityproperty.blogspot.com/2013/01/r21.html

    Dash.

    OdpowiedzUsuń