Taka mała informacja. Nie mam pomysł na tamto opowiadanie, które dopiero zaczęłam. Jednak wpadł mi inny pomysł do głowy. Zawsze chciałam napisać coś takiego, więc macie tu krótki prolog. Mam nadzieje,że Wam się spodoba.
Lafayette 1991
rok
-
Pośpiesz się już dawno powinniśmy być w drodze!
-
Chwile. – odpowiedział chłopak i spojrzał w moje zapłakane oczy - Będę za tobą tęsknił, ale wiesz, że tak
będzie lepiej.
- Wiem,
ale będzie mi ciebie brakowało -
zaczęłam jeszcze bardziej płakać i mocno przytuliłam się do niego.
- Mała…
- zaczął niepewnie - Kocham cię. Wiem, że
to nie jest najlepszy moment żeby ci to mówić , ale kiedyś musiałem. Przez te
wszystkie lata nie zdobyłem się na odwagę
żeby ci to powiedzieć, ale teraz kiedy możemy się zobaczyć dopiero za kilka lat
,uświadomiłem to sobie, że jesteś dla mnie najważniejsza.
- Ja
też cię kocham. – powiedziałam przez łzy, które spływały po moich policzkach, a
on delikatnie zaczął mi je wycierać nadal wpatrując się w moje zapłakane oczy.
Staliśmy tak chwile przytuleni do siebie kiedy złożył delikatny
pocałunek na moje usta i odszedł. Wsiadając do autobusu odwrócił się jeszcze i
spojrzał na mnie ostatni raz. Chwile później autobus ze wszystkimi członkami
Guns N’ Roses zniknął za zakrętem.
Usiadłam
na krawężniku i wpatrywał się w miasto,
które tak doskonale znałam.
Każda
uliczka.
Każdy
budynek.
Teraz
wszystko będzie mi przypominało jego.
Podniosłam się i ruszyłam w stronę parku, który znajdował się przed szkołą.
Usiadłam
pod drzewem, a moje wszystkie wspomnienia związane z nim powróciły.
Moje
oczy nadal są pełne łez.
Jedyną rzeczą jaką teraz chce jest znaleźć się
w tym miejscu z nim. Jednak to jest już nie możliwe.
Czy
jeszcze kiedyś go zobaczę? To pytanie tkwi w mojej głowie od kilkunastu minut.
Dokładniej to od czasu kiedy się z nim pożegnałam.
To
właśnie w tym miejscu go poznałam.
To
właśnie tutaj się w nim zakochałam.
To
miejsce było naszym miejscem. Nikt inny
nie maił prawa tu przebywać. Tylko ja i on.
Wciąż
mam przed oczami jego uśmiech. Ciągle widzę jego oczy pełne głębi w których
potrafiłam się wpatrywać godzinami. Wystarczyło mi, że siedzieliśmy tu razem.
Nie potrzebna była mowa. Chciałam czuć tylko jego obecność. Był on najważniejszą
osobą w moim życiu.
Straciłam
kogoś kto był dla mnie najważniejszy na świecie. Czemu zawsze muszę kogoś
tracić? Najwidoczniej nie zasługuję na szczęście.
Nic na
to nie poradzę, że nadal czuję jego zapach. Tak jakby siedział przy mnie i
opowiadał o swoich marzeniach, które
właśnie teraz się spełniają.
Skoro
to była miłość to czemu musiała nam się skończyć?
Nie umiem
odpowiedzieć na to pytanie.
Chce
sobie przypomnieć wszystko od początku.
Jak
zaczęła się ta historia.
Proszę o wpisywanie się do zakładki informowani.
Osoby które to przeczytały proszę o pozostawienie komentarza.
Osoby które to przeczytały proszę o pozostawienie komentarza.
Również osoby, które nie mają kąta mogą zostawić po sobie ślad.
Z góry dziękuję.